Na początek sklonujemy psa. Felieton Rafała Tomańskiego

15-20 lat to niemało, ale jednak wciąż mniej niż żyje człowiek. A gdyby można było klonować własnego psa, by żył z nami dużo dłużej?

Publikacja: 25.10.2014 23:02

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Na świecie jest ktoś, kto potrafi takie rzeczy. To koreański naukowiec, doktor Hwang Woo-suk. Jego życie wystarczyłoby na kilka scenariuszy filmowych. Przed laty, w 2005 roku dokonał rzeczy, która nie udała się nikomu wcześniej. 9 lat temu jako pierwszy z powodzeniem sklonował psa. A potem został pozbawiony profesury. Obecnie wraca w chwale wynalazcy z kolejną nową biotechnologią.

Zawrotna kariera

W 2004 roku Hwang ogłosił na łamach prestiżowego magazynu „Science", że jest w stanie klonować ludzkie zarodki. Odkrycie zainteresowało wszystkich, dlatego świat naukowy zaczął bacznie przyglądać się działalności południowokoreańskiego naukowca.

Kilka miesięcy później, w kwietniu 2005 roku Hwang z powodzeniem sklonował pierwszego psa na świecie. Po 123 próbach i jedynie 3 żywych szczeniaczkach, które urodziły się w wyniku prowadzonego eksperymentu, udało się odtworzyć identycznego z wcześniej istniejącym charta afgańskiego. Nazwano go Snuppy, chcąc uhonorować macierzystą jednostkę naukową Hwanga, Państwowy Uniwersytet w Seulu (Seoul National University – SNU) i korzystając z angielskiego słowa oznaczającego szczeniaka puppy.

Snuppy żyje do dziś i ma się dobrze. Miał dużo szczęścia, ponieważ w eksperymencie klonowania psa wykorzystano 1095 embrionów wprowadzanych do ciał 123 suk. Uzyskano jedynie trzy ciąże, z których jedną był afgan, drugi szczeniak umarł po trzech tygodniach od narodzin na zapalenie płuc, a w trzecim przypadku doszło do poronienia. Skuteczność metody doktora Hwanga biorąc pod uwagę żywe narodziny sklonowanych piesków wynosiła jedynie 2 promile, ale było to i tak więcej niż zrobili inni. Poza tym Hwang dowiódł, że chart afgański może zostać urodzony przez inną rasę – w przypadku Snuppy'ego matką była samica Labradora Retrievera.

Magazyn Time nazwał narodziny sklonowanego pieska najbardziej niesamowitym wynalazkiem 2005 roku, a samego Hwanga zaliczył do grona „ludzi o ogromnym znaczeniu" (People Who Mattered). W Korei Południowej naukowca tytułowano „dumą Korei", ministerstwo nauki i technologii przyznało mu jako pierwszemu w historii tytuł „najwyższego naukowca". Hwang Woo-suk znalazł się także na koreańskim znaczku pocztowym. Potem było już tylko gorzej.

I niespodziewany skandal

Kolejne tygodnie przynosiły informacje o tym, że do badań nad klonowaniem ludzkich komórek zarodkowych Hwang wykorzystał materiał zdobywany za pieniądze, kupowany nawet od swoich współpracowniczek. O tym nadużyciu poinformował jeden z koreańskich współpracowników profesora. Weryfikacja przeprowadzona przez uniwersytet w Seulu doszła do wniosku, że Hwang nie przeprowadził żadnego klonowania ludzkiego embrionu pomimo pobrania komórek z 288 różnych jajeczek. Fałszywe były wyniki badań i zdjęcia z eksperymentów – Hwang po niedługim czasie przyznał się do oszustwa, mówiąc o zaślepieniu pracą i chęcią odniesienia sukcesu.

To nie był koniec złych wiadomości dla naukowca. Zarzucono mu także sprzeniewierzenie pieniędzy pochodzących z państwowych dotacji. W grę wchodziło 700 tys. dolarów. Zabrano mu tytuł, możliwość pracy i licencję na badania nad komórkami macierzystymi. W 2009 roku sąd skazał Hwanga na dwa lata więzienia w zawieszeniu, karę symboliczną, uzasadnioną tym, że mimo wszystko funduszy nie wykorzystano na prywatne cele tylko na zakup komórek. Jeszcze pięć lat temu Hwang Woo-suk przyznawał, że nie miał na siebie kompletnie pomysłu i dodatkowo nie dysponował żadnymi funduszami, żeby zacząć od nowa. Na szczęście dla niego nie wszyscy w Korei stracili do niego szacunek i krok po kroku udało mu się zebrać kwotę na kolejne przedsięwzięcie o nazwie Sooam.

Siedziba Sooam mieści się w Seulu. Firma oferuje usługi klonowania psów. Wystarczy 100 tys. dolarów i 6 miesięcy czekania w kolejce. Usługi Hwanga są bardzo popularne, do tej pory powstało w jego laboratorium ponad 550 szczeniaków. Udaje się z powodzeniem klonować rasy, których nie potrafili powielić inni, a to z kolei czyni technologię bardzo atrakcyjną dla kolejnych inwestorów. Chińczycy czekają, by Koreańczyk przeniósł się do nich, oferując do dyspozycji miasto Weihai w prowincji Szantung.

Chiny czekają

Hwang miałby zajmować się głównie tybetańskimi mastiffami, które w Chinach są bardzo popularne wśród bogaczy. Piesek tej rasy w złotym kolorze osiągnął w 2014 roku cenę 2,6 mln dolarów, a właściciel utytułowanego 8-letniego mistrza z prowincji Qinghai nie chciał sprzedać swojego psa nawet za 5 mln dolarów. Z koreańskim Sooamem chce współpracować chińska biotechnologiczna firma BoyaLife. Hwang miałby tym samym możliwość działania z 28 placówkami obecnymi w 16 prowincjach (z 33 wszystkich okręgów administracyjnych w kraju). Chiny chcą dzięki doświadczeniu doktora Hwanga stać się potęgą w dziedzinie klonowania.

Powielanie psów ma być jedynie początkiem tej branży. Na rzadkich i cenionych rasach będzie można dużo zarobić, wojsko i policja chętnie sięgną po klonowane osobniki pochodzące od tych dobrze sprawdzających się w tresurze, ale jeszcze więcej będzie mogła przynieść skala produkcji klonowanych krów. Oczywiście tych oferujących mięso najlepszej jakości, by chińscy konsumenci mogli częściej niż obecnie sięgać po ten towar. Chiński rząd chciałby także klonować pandy, a jako matki-surogatki wolano by wykorzystać psy (nie ryzykowano by wtedy zdrowia nielicznej już populacji pand) i metodę Hwanga. W przyszłości możliwości tej technologii dopracowywanej z każdym rokiem mogą okazać się nieograniczone.

Obecnie Hwang klonuje w swoim laboratorium od 150 do 200 psów. Właściciele, którzy zdecydowali się odtworzyć swoje zmarłe zwierzaki, przyznają, że nowe egzemplarze zachowują się i reagują identycznie jak ich poprzednicy. Doktor Woo-suk pracuje nad odtworzeniem rasy krów Han-woo, koreańskiego odpowiednika japońskich Wagyu i Kobe. Ta rasa o mięsie o cenionych właściwościach została bardzo przetrzebiona 3 lata temu podczas epidemii pryszczycy.

Kolejne fundusze zbierane są także dla siostrzanej dla Sooam firmy HBion, zajmującej się komercjalizacją doświadczeń prowadzonych nad klonowaniem psów. Jednym z produktów, które mogą zostać wprowadzone dzięki temu na rynek, jest Dracell, seria ekskluzywnych kosmetyków do skóry. Hwang przyznaje także, że nie widziałby problemu w sklonowaniu tygrysa, ponieważ zwierzę ma tyle samo chromosomów co świnia. A to o wiele prostsze od powielania psa.

Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne