Przez wiele lat w polityce niemieckiej i jednocześnie europejskiej widać było filozofię rządzenia Angeli Merkel. Polegała ona na tworzeniu wielkich koalicji ugrupowań prawicowych i socjaldemokratycznych, które miały bardziej charakter pragmatyczny aniżeli ideowy. Były to platformy zapewniające przede wszystkim władzę. W sferze programowej zajmowały pozycje centrowe, w ramach których programy poszczególnych ugrupowań ulegały unifikacji. W przypadku Parlamentu Europejskiego tego typu pragmatyczną koalicję zawierała zwykle Europejska Partia Ludowa oraz Socjaliści i Demokraci. W obu frakcjach przez kilka kadencji dominowała reprezentacja partii niemieckich.
Głośni radykałowie
Na gruncie niemieckim poparcie wyborców traci zarówno socjaldemokratyczna SPD, jak i chadecka CDU-CSU. Sukcesy święci z jednej strony Alternatywa dla Niemiec, a z drugiej lewicowi Zieloni. Podobne zjawiska widać w PE. Długoletnie funkcjonowanie centrowej i proeuropejskiej koalicji załamało się pod wpływem kolejnych kryzysów. W efekcie pojawiły się dwa radykalne nurty mające stanowić alternatywę dla dotychczasowego mainstreamu. Najpierw nastąpił wzrost znaczenia środowisk eurosceptycznych, które zamierzały zastopować lub nawet odwrócić w niektórych obszarach trajektorię procesów integracyjnych.
Już w 2009 r. Liesbet Hooghe i Gary Marks zauważyli, że wyborcy nie wyrażają zgody na dalszą integrację. Później zradykalizowała się też strona euroentuzjastyczna. Ostatnie wybory do PE przyniosły przegraną dwóch największych frakcji tworzących umiarkowane proeuropejskie centrum. W wyniku polaryzacji zyskały siły eurosceptyczne po jednej oraz ultraeuropejskie po drugiej stronie sceny politycznej. W nowej odsłonie Parlamentu Europejskiego polityczny ton nadają euroentuzjastyczni radykałowie.
Wyrazem ich skrajności była niechęć do kandydatury Ursuli von der Leyen, którą uznawano za nazbyt letnią w kwestiach integracyjnych. Innym przykładem było blokowanie stanowisk w nowym PE dla przedstawicieli frakcji eurosceptycznych. Odbiegało to od wcześniejszego zwyczaju w tej instytucji, aby rozdzielać funkcje proporcjonalnie do liczebności poszczególnych grup politycznych. Skrytykowała to nawet Angela Merkel, podkreślając, że w niemieckim parlamencie istnieją jasne procedury wyboru np. przewodniczących poszczególnych komisji, które przypadają politykom zarówno z opozycji, jak i rządu.
Cisi sceptycy
Tymczasem pryncypialna europejska lewica nakazywała stygmatyzowanie i wykluczanie eurosceptyków z jakichkolwiek władz w PE. W ten sposób wyłączano ugrupowania reprezentujące dziesiątki milionów wyborców, w tym wygrywające w kilku największych państwach członkowskich.