Historyjki o pragnących śmierci pięknych kobietach, którym źli ludzie każą umierać naturalnie, zamiast wcześniej je zabić, to tylko zasłona dymna dla realnej dyskusji, która toczy się na łamach fachowych pism „bioetycznych". Tu uczeni puszczają wodze fantazji i otwarcie postulują nie tylko likwidację noworodków, ale także pobieranie od pacjentów poddawanych eutanazji narządów do przeszczepów.
W dyskusji o „aborcji postnatalnej", która odbyła się na łamach „Journal of Thoracic and Cardiovascular Surgery" między Udo Schuklenkiem z Queen's University w Kanadzie i Gilbertem Meilaenderem z amerykańskiego Valparaiso University, obaj panowie opowiedzieli się za zabijaniem upośledzonych dzieci. I nawet nie udawali, że chodzi o ich dobro. Schuklenk podkreślał, że choć z punktu widzenia dzieci z wadami letalnymi równie „dobrym" rozwiązaniem jak eutanazja byłoby podawanie im mocnych środków przeciwbólowych i opieka, to jednak „lepiej" będzie je zabić. Dlaczego? Bo ich widok dla rodziców i personelu medycznego może być przykry, a umieranie – bolesne. Meilaender (swoją drogą dość wątpliwa to dyskusja, gdy obaj panowie mają takie samo zdanie, tylko inaczej je uzasadniają) poszedł innym tropem i przekonywał, że lekarz ma obowiązek towarzyszyć pacjentowi także w umieraniu, wykonując wszelkie możliwe zabiegi (czy akt „zabicia pacjenta" na pewno jest „towarzyszeniem w umieraniu"?), a także oznajmił, że nie można odebrać noworodkom prawa do eutanazji, bo to naruszałoby ich godność.
Ale na zabijaniu się nie kończy. Dominic Wilkinson i Julian Savulescu na łamach „Bioethics" przedstawili wizję eutanazji na potrzeby transplantacji. Chorego (także na depresję czy inne schorzenia psychiczne) do poddania się procedurze uśmiercenia mogłaby zachęcić możliwość oddania swoich narządów innym. Technika eutanazyjna musiałaby się przy tym tak zmienić, by procedura nie niszczyła zdrowych narządów. Bioetycy przekonują, że nie ma powodów, by takich procedur zakazać.
Chińczycy też tak myślą i od lat pobierają narządy do przeszczepów od skazanych na śmierć... Teraz ich drogą zaczyna iść Europa. Oczywiście pod szczytnymi hasłami miłosierdzia.
Autor jest redaktorem naczelnym telewizji Republika