Z jednej strony jest już po ptokach. Owszem, fanatycy zamordowali kilkanaście bezbronnych osób, ale odpowiednie służby szybko wyśledziły morderców i przykładnie ich zastrzeliły, ulicami Paryża zaś przeszła poprawna wielotysięczna manifestacja w obronie zagrożonych europejskich wartości. Politycy z najwyższych półek krajowych i międzynarodowych zgodnie wyrazili przed kamerami i mikrofonami swe święte oburzenie, media mają robotę na długie styczniowe wieczory. a odbiorcy – w ciepełku domowych pieleszy – mogą sobie spokojnie przebierać w autorytatywnych opiniach papierowych i elektronicznych. Cisza, spokój, było, minęło...
Ja jednak zachęcałbym P.T. Czytelników do specyficznej lektury dodatkowej. Proszę mianowicie zajrzeć POD rozmaite „teksty na temat” (polecam „Ołówek kontra ołów” Marka Magierowskiego oraz – przewrotnie! – stanowisko Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka*) i przeczytać komentarze przejętych szarych ludzi, normalnych kobiet i mężczyzn, zwykłych myślących internautów. Ileż tam wnikliwych analiz, celnych wniosków, zdrowego rozsądku i dobrej woli! Oto szczera spontaniczna publicystyka obywatelska co się zowie!
Co głoszą ci anonimowi redaktorzy? Ano, generalnie rzecz biorąc, trzy prawdy (tezy) uogólnione.
Po pierwsze, jedni ludzie nie powinni na własną rękę zabijać innych ludzi z żadnego powodu. Ani racjonalnego, ani religijnego, ani moralnego, ani ideowego, ani jakiegokolwiek innego. Domyślnym wyjątkiem zdaje się tu być ratunek własnego życia lub samoobronna wojna, lecz akurat żadna z tych okoliczności (czołgi, samoloty, okręty) w centrum Paryża w styczniu 2015 roku raczej nie wchodziła w rachubę. Piąte przykazanie nadal brzmi: nie zabijaj. Dlatego dla fanatycznych zabójców nie ma usprawiedliwienia!
Po drugie, jedni ludzie nie powinni sprawiać większych przykrości innym ludziom, jeśli nie jest to absolutnie konieczne ze względu na najwyższe dobra innych (zdrowie, życie, ewentualność mniejszego zła). Szczególnie obrzydliwe wydaje mi się szydzenie z wartości religijnych, które z definicji bywają mocno inne nie tylko dla każdego z wielu Kościołów, lecz także – w jego wnętrzu – dla każdego z milionów wyznawców. Nie chcę przez to rzec, iż naigrywanie się z dziewictwa Matki Boskiej jest gorsze/lepsze od kpin z Mahometa, lecz że drwienie z religijnych wartości sprawia głęboko religijnym ludziom ogromny psychiczny ból. Po mojemu – jest wyjątkowo czerstwym chamstwem!