Nie są więc one – co zrozumiałe – najmocniejszą stroną feministek. I to nawet tych z tytułami profesorskimi. Ażeby się o tym przekonać, wystarczy poczytać felietony czy wypowiedzi czołowych przedstawicielek tego nurtu.
Ostatnio brakiem spójności błysnęła na przykład grupa edukatorów seksualnych Ponton. Jej członkinie postanowiły przeanalizować podręczniki do życia w rodzinie i skrytykować je. I choć pomysł to mniej więcej taki, jakby podręczniki do katechezy analizowała grupa młodych bezbożników, to i tak warto zapoznać się z wnioskami. Nie dlatego, że mówią one coś o podręcznikach, ale dlatego, że mówią wiele o feminizmie i edukatorach.
A więc: edukatorki mocno krytykują fakt, iż w podręcznikach źle przedstawiona została kobiecość. Przykład: „Kobieta sprowadzona jest do roli matki do tego stopnia, że radzi się ustępować miejsca ciężarnej nie dlatego, że jest jej ciężko, ale w dowodzie szacunku dla życia, które nosi" – żali się w „Gazecie Wyborczej" dr Maria Pawłowska.