Rafał Tomański: Wielki mur z piasku

Chińczycy znani są ze stawiania wielkich murów. Nowa rzeczywistość przynosi kolejną gigantyczną zaporę.

Publikacja: 01.04.2015 11:50

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Pierwszy wielki mur, najbardziej popularny na świecie rozpoczęto budować jeszcze przed narodzeniem Chrystusa. Drugi to obecnie funkcjonujące w chińskim internecie blokady nie pozwalające korzystać z zagranicznych serwisów jak Facebook czy Gmail. Systemy cyfrowych zabezpieczeń nazywa się z angielskiego firewallami, zatem taka „ściana ognia" pasuje idealnie jako następny krok po great wall czyli „wielkim murze".

Poważne zapewnienia USA

Chińczykom oba wielkie mury nie wystarczają i od pewnego momentu budują nowy. Tym razem z piasku. Polega na usypywaniu sztucznych wysp na terenie morza Południowochińskiego i umieszczania na takich nowych konstrukcjach własnych budowli. Głównie są to bazy wojskowe, wraz z nimi powstaje potrzebna infrastruktura. Społeczność lokalna protestuje, państwa zgłaszające prawa do bezprawnie zagarnianych przez Pekin obszarów także, jednak niczego to nie zmienia i wyspy rosną w kolejne połacie piasku. A chińskie możliwości wojskowe tym samym w siłę.

Według ostatnich wyliczeń Chiny utworzyły teren o powierzchni ponad 4 kilometrów kwadratowych poprzez sypanie piasku i wylewanie betonu na rafy koralowe. Na obszarze kilkadziesiąt tysięcy razy większym jak akwen samego spornego morza cztery dodatkowe kilometry kwadratowe mogłyby zostać niezauważone niczym bezludne wyspy, jednak działania sterowane przez Pekin mają miejsce wbrew międzynarodowemu prawu. Temat co tydzień od ponad roku przywołują urzędnicy z Hanoi czy Manili, ponieważ to właśnie Wietnam i Filipiny czują się najbardziej zagrożone przez aspiracje Chin, jednak bardzo rzadko można usłyszeć w tej sprawie głos Stanów Zjednoczonych. Dziś w nocy podczas uroczystego obiadu w Australian War Memorial temat podniósł admirał Harry Harris, dowódca amerykańskiej floty Pacyfiku. Podczas wizyty w stolicy Australii admirał nazwał działania Pekinu bezprecedensowymi.

Dodał także, że pogłębiarki i buldożery pracują od miesięcy pełną parą, by powiększać teren sztucznych wysp. Takie działania Chin są zdaniem Harrisa sposobem na budowanie atmosfery ciągłych prowokacji i zadrażnień wobec mniejszych państw zgłaszających swoje roszczenia terytorialne. Prowadzi to do poważnych wątpliwości odnośnie stabilności regionu i intencji Pekinu. Dowódca floty Pacyfiku nazwał te działania budową nowego wielkiego piaskowego muru.

Współpraca z Australią

Mocnym słowom towarzyszyły równie poważne deklaracje Waszyngtonu. Admirał potwierdził strategię przeniesienia środka ciężkości amerykańskiej floty na Pacyfik, by zgodnie z wcześniejszymi zapewnieniami do 2020 roku znajdowało się na nim 60 proc. jednostek marynarki. Amerykanie kierują w rejon Azji swoje najnowsze niszczyciele klasy Zumwalt, okręty o futurystycznym kształcie wyposażone w technologię stealth zapewniającą znaczną ochronę przed radarami. Dołączy do nich także USS America, nowoczesny okręt desantowy włączony do służby w październiku 2014 roku. Według marynarki USA w połączeniu z australijskim HMAS Canberra przystosowanym do desantu i wsparcia helikopterowego America ma tworzyć wręcz zabójczy duet ogromnej sile. Dla porównania australijska jednostka to większa wersja francuskiego Mistrala budowanego także dla marynarki Rosji.

Informacje o zwiększającym się udziale morskich sił Stanów Zjednoczonych na terenie Pacyfiku potwierdza także wiceadmirał Christopher Paul, zastępca dowódcy odpowiedzialnego za okręty wojenne. Według niego wskazane byłoby także utworzenie wraz z australijską marynarką wspólnych patroli dbających o bezpieczeństwo w regionie. Taka współpraca byłaby wprowadzeniem w życie nowej doktryny U.S. Navy głoszącej tzw. „distributed lethality", czyli dosłownie „dystrubuowanej śmiertelności". Zgodnie z nowymi zasadami większy nacisk ma zostać położony na możliwości wojskowe okrętów marynarki. O nowym podejściu informował w połowie stycznia 2015 roku wiceadmirał Peter Fanta, według którego w praktyce oznaczałoby to dozbrajanie każdej możliwej jednostki. Dystrybucja wiązałaby się z umieszczaniem większej ilości broni na większej liczbie okrętów, śmiertelność z kolei wynikałaby ze stawiania na wyposażenie lepszej jakości. Każda jednostka pływająca pod banderą amerykańskiej marynarki mogłaby stanowić siłę ognia zdolną według Fanty dopiec przeciwnikowi.

Wsparcie Wietnamu

Wietnam także nie pozostaje bezczynny wobec chińskiej taktyki i stara się o dozbrajanie we własnym zakresie. Sojusz z Amerykanami jest wciąż budowany, czasami pojawiają się przeszkody do dalszego omówienia, jak kwestia udostępniania przez wietnamską armię bazy w zatoce Cam Ranh dla rosyjskich samolotów-cystern. Dzięki możliwości lądowania w wietnamskiej bazie Iły-78 są w stanie rozszerzyć zasięg strategicznych bombowców Tu-95, słynnych „Bearów", które ostatnio kilka razy widziano w okolicach brytyjskich wybrzeży. Sojusznik z Waszyngtonu jest po stronie Hanoi, jednak zanim wszystkie kwestie zostaną wyjaśnione, dobrze jest zadbać o bezpieczeństwo samemu.

Do Wietnamu docierają wciąż kolejne z sześciu zamówionych okrętów podwodnych klasy Kilo, rosyjskich konstrukcji, które pozwalają na sianie niepewności w szeregach potencjalnego przeciwnika. Choć amerykańska marynarka przyznała niedawno, że Chiny dysponują większą liczbą łodzi podwodnych od niej, to jednak kilka rosyjskich Kilo pod wietnamską banderą zawsze może okazać się skutecznym straszakiem na super nowoczesną platformę wiertniczą, którą Pekin być może niedługo wyśle w stronę swoich sztucznych wysp. Amerykańscy wojskowi nazywają kupowane przez Wietnam okręty „czarnymi dziurami", ponieważ w walce na morzu są bardzo trudne do wykrycia.

Jak widać, morze Południowochińskie nie pozwala się nudzić. Amerykańskie i australijskie nowoczesne jednostki mają polować na każdy przejaw wrogości, a gdzieś pod powierzchnią wietnamskie okręty reaktywowane na podstawie rosyjskiej technologii pochodzącej jeszcze z lat 80. XX wieku dopełnią obrazu nowej wojny na morzu. Być może takie dobitne słowa ze strony największych graczy światowej marynarki zmuszą Pekin do przeformatowania swojego podejścia i ukrócenia rewizjonistycznej polityki wobec morza pełnego sporów.

Pierwszy wielki mur, najbardziej popularny na świecie rozpoczęto budować jeszcze przed narodzeniem Chrystusa. Drugi to obecnie funkcjonujące w chińskim internecie blokady nie pozwalające korzystać z zagranicznych serwisów jak Facebook czy Gmail. Systemy cyfrowych zabezpieczeń nazywa się z angielskiego firewallami, zatem taka „ściana ognia" pasuje idealnie jako następny krok po great wall czyli „wielkim murze".

Poważne zapewnienia USA

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?