Frankowicze – co to za ludzie?
Niedawno na potrzeby innych badań niż „Diagnoza społeczna" zajmowałem się definiowaniem polskiej klasy średniej. Przyjąłem dosyć ostre kryteria: wyższe wykształcenie, znacznie wyższy od przeciętnej dochód i praca w zawodach kreatywnych (lekarze, prawnicy, informatycy, artyści, dziennikarze itp.), i wyszło mi, że w tejże klasie średniej jest dwukrotnie więcej frankowiczów niż złotowiczów. Frankowicze to ludzie nieźle sytuowani, pracujący w atrakcyjnych zawodach. Mieszkają w największych miastach, powyżej 500 tysięcy mieszkańców, są przy tym młodsi od złotowiczów. Jeżeli chodzi o standardowe umiejętności – frankowicze dwukrotnie częściej znają angielski niż złotowicze. Wszystko to składa się na – mówiąc językiem ekonomistów – zasoby. Frankowicze dysponują znacznie większymi zasobami do przeżycia niż złotowicze. Jeśli chodzi o to, czy bieżący dochód wystarcza na wszystko i czy kredytobiorcy jeszcze mogą oszczędzać, to przewaga frankowiczów jest ponadtrzykrotna. Jeżeli chodzi o typ gospodarstwa domowego – wśród frankowiczów dominują małżeństwa z jednym lub dwójką dzieci. Ale już nie z większą liczbą potomstwa.
Ci z trójką dzieci już nie brali kredytu we frankach?
Frankowicze są generalnie młodsi, na życiowym rozbiegu. Niewykluczone również, że jest to ta kategoria osób, która ma mniejszy apetyt na większą liczbę dzieci. To są ludzie bardziej niż złotowicze ustawieni życiowo i z takim mocno zamkniętym planem na życie. Do dopełnienia tego planu w jakimś momencie brakowało im tylko własnego dachu nad głową.
Ten dach nad głową teraz mają, ale mają też kredyt, którego wartość w złotych wzrosła. Jak definiują swój problem?
Jeżeli chodzi o większość z nich, ten problem ma charakter czysto psychologiczny. Jest taka twarda prawidłowość – jeśli coś tracisz niezależnie od poziomu, od jakiego startujesz, to przeżywasz to silniej, niż gdybyś biedował od początku. Problem frankowiczów to emocje związane z faktem, że zaczęli tracić. Walą im się różne plany życiowe: kupno nowego, lepszego samochodu albo wyjazd z rodziną na długie wspaniałe wakacje na Karaiby. Już ich na to nie stać. Wykazują reakcję emocjonalną – straciłem. Jeżeli straciłem, a nie ja zawiniłem, to jest pytanie, kto zawinił.