Szeroko pojęty obóz postępu w Polsce bije na alarm: globalna „dobra zmiana" wymiata zewsząd poprawność polityczną. To prawda, w poszczególnych krajach dochodzą do głosu siły, które nie wahają się naruszać tabu dotyczących np. konfliktów wywoływanych na Zachodzie przez agresywne skupiska imigrantów z krajów muzułmańskich. Kolejne mniejszości tracą status świętych krów.
Ale z poprawnością polityczną mają problem również ci, którzy jej najbardziej bronią. Lewica i liberałowie znad Wisły chętnie poskarżą się światu na rzekomą lub faktyczną dyskryminację w ich kraju kobiet czy homoseksualistów, ale zarazem coraz częściej puszczają im hamulce w atakach na grupy, o których prawa dopominają się Kościół katolicki i prawica. Chodzi tu o rodziny wielodzietne i osoby niepełnosprawne.
Jako przykład tego zjawiska może posłużyć rysunek Andrzeja Mleczki w najnowszej „Polityce", który w każdym przyzwoitym człowieku powinien wywołać oburzenie, a przynajmniej zażenowanie. Satyryczny obrazek przedstawia Quasimodo – bohatera powieści Wiktora Hugo „Katedra Marii Panny w Paryżu". Postać ta jest uosobieniem brzydoty i pokraczności. Na rysunku Mleczki Quasimodo wypowiada słowa: „Matka połakomiła się na cztery tysiące".
To oczywiście brutalne szyderstwo z rządowego programu „Za życiem". Projekt PiS zakłada wsparcie w kwocie 4 tys. złotych dla kobiet, które będąc w ciąży z ciężko chorym dzieckiem, zamiast je abortować (co obecnie dopuszcza polskie prawo), zdecydują się na jego urodzenie.
Można dyskutować o skuteczności tego programu, ale postępowcy tacy jak Mleczko idą znacznie dalej – ostentacyjnie negują wartość życia osób niepełnosprawnych. Wcześniej drastycznie stanowisko takie wyraziła Hanna Bakuła, która oprotestowując inicjatywę rozszerzenia prawnej ochrony na chore płody, oznajmiła: „Jeżeli to się odpuści, to będzie kupa kalek, bękartów, dzieci z wadami. Kupa samobójstw i zabójstw".