Połowa września 2017 r. Wielki Dom Ludowy przy placu Tian’anmen, na którym kiedyś duszono studencką rewolucję. Spotkanie wicepremiera chińskiego rządu odpowiedzialnego za politykę gospodarczą giganta ze światową prasą.
Można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z lokalnym odpowiednikiem Mateusza Morawieckiego. Mimo tradycyjnego anturażu (stoliki z kubkami do zaparzania herbaty, snujące się jak mgiełka hostessy z termosami) Yan Xiaofeng rzuca z rękawa liczbami, z pasją opowiada o chińskich przemianach, Nowym Jedwabnym Szlaku, miliardowych inwestycjach.
Bogaćcie się
Zamiast sztywnego języka urzędowego marksizmu posługuje się precyzyjnymi liczbami i kategoriami z nowoczesnych podręczników ekonomii. „Chiny są przeciwko protekcjonizmowi w handlu i gospodarczemu izolacjonizmowi. Stawiamy na startupy i innowacje. To właśnie dla nich budujemy parki technologiczne. Będziemy przyciągali zagraniczne firmy, którym zagwarantujemy równe zasady konkurencji. Zamkniemy nierentowne i przestarzałe firmy. Odchodzimy od energetyki tradycyjnej na rzecz odnawialnej. Właśnie zamknęliśmy bloki węglowe o mocy 50 mln. kW i jesteśmy zmuszeni kupować energię od Rosjan.
Zanieczyszczenia? Podjęliśmy polityczną decyzję o walce z gazami cieplarnianymi. Smog nad Pekinem? Kierownictwo dostrzega ten problem i mogę obiecać, że zobaczycie jeszcze błękitne niebo nad Pekinem…”. Propaganda? Gołosłowne deklaracje? Czy poważne plany zaopatrzone w pieczęć z najważniejszym z nazwisk?
Państwo Środka epoki Xi Jinpinga. Kraj, w którym nie rzuca się słów na wiatr. Jeśli przewodniczący Xi obiecuje światu walkę z efektem cieplarnianym i błękitne niebo nad Pekinem, to nie żartuje. Rząd jest zobowiązany do zamykanie najbrudniejszych elektrowni i stawia na wiatraki. W istocie z okien samolotu zniżającego się do lądowania w stolicy widzi się gigantyczne farmy wiatrowe.