W zamierzchłych czasach jednym ze sposobów trzymania podbitych krain „za pysk" było wzięcie w jasyr dzieci ich władców. Była to „polisa ubezpieczeniowa" przed ewentualnymi próbami zrzucenia jarzma. Włodarze ciemiężonych krajów wiedzieli, że jedno nieopatrzne posunięcie to wyrok na ich potomków.
Metodę „na jasyr" postanowiono zastosować w naszym kraju. Od 1 stycznia obowiązują przepisy dotyczące tzw. schematów podatkowych. Zobowiązują one przedsiębiorców i ich pełnomocników do informowania fiskusa o każdym przypadku, gdy podatek nie zostanie zapłacony w pełnej wysokości lub w pierwszym wymaganym terminie. Informacje te są podobno niezbędne, by fiskus mógł dokonać właściwej oceny takiej sytuacji. Ustalić, czy np. wynika ona z „oszukańczej" i zagrożonej karami optymalizacji podatkowej, czy też ze słusznej i pożądanej inwestycji, np. w badania.
Resort finansów opublikował ostatnio projekt objaśnień do tych przepisów. To zresztą kolejne kuriozum, że ustawa jest tak napisana, iż wymaga dodatkowych objaśnień. Ani w ustawie, ani w objaśnieniach nie znajdziemy niestety określenia terminu, do kiedy fiskus może kwestionować dany schemat podatkowy! Oznacza to, że firma najpierw musi „donieść" na siebie i szczegółowo opisać, jak zamierza zmniejszyć podatek. Fiskus kwituje odbiór „donosu". Jednak brak innej reakcji nie oznacza, że zamiary firmy nie budzą jego zastrzeżeń! Może milczeć latami! I dopiero tuż przed upływem pięcioletniego terminu przedawnienia poinformować, że schemat zastosowany lata temu jest... niedopuszczalny! A skoro tak, to trzeba płacić zaległy podatek... Czy to nie jest podobne do metod stosowanych przez starożytnych tyranów?
Przedsiębiorca żyje w nieustannym strachu przez kolejnych pięć lat od „donosu", bo tyran-fiskus w każdej chwili może się obudzić. A jeśli firma każdego roku będzie prezentować kolejny schemat podatkowy, to ten horror nigdy się nie skończy! Fiskus będzie trzymać przedsiębiorcę za gardło tak, jak trzymali podbite ludy starożytni władcy.
Takie przepisy to jawne podeptanie zasady zaufania do państwa. Dowód, że deklaracje o dążeniu do partnerskich relacji między fiskusem a podatnikiem były czczą gadaniną. O jakim partnerstwie można mówić, gdy skarbówka daje sobie nieograniczoną władzę nad przedsiębiorcą?