Wiceprezes Airbusa: Nasza ambicja to ZERO: zero emisji w lotnictwie

Jesteśmy zdeterminowani, by wykorzystać wodór jako paliwo lotnicze. Udowodnić, że jest to możliwe – mówi „Rzeczpospolitej" Gwenn Llewellyn, wiceprezes Airbusa odpowiadający za innowacje i programy kosmiczne.

Publikacja: 22.03.2021 20:00

Wiceprezes Airbusa: Nasza ambicja to ZERO: zero emisji w lotnictwie

Foto: materiały prasowe

Większość linii lotniczych na świecie dostała w czasie kryzysu Covid-19 pomoc publiczną. W większości krajów jest ona powiązana z zobowiązaniem do działań proekologicznych. Czy sądzi pan, że transport lotniczy po kryzysie rzeczywiście będzie bardziej przyjazny środowisku?

Nie mam co do tego wątpliwości. Nawet jeszcze zanim wybuchł kryzys związany z pandemią koronawirusa, w ostatnim kwartale 2019 roku, Airbus publicznie poinformował, że zamierza być pionierem w umożliwianiu bezpiecznych i zrównoważonych podróży lotniczych.

Naprawdę wierzymy, że transformacja w lotnictwie, która doprowadzi do zmniejszenia wpływu na środowisko, jest nieuchronna. Projekt ZeroE, który prowadzę, zaczął się już w roku 2018. Zamierzaliśmy poinformować o nim podczas Salonu Lotniczego w Farnborough latem 2020, ale z powodu kryzysu Covid-19 ta komunikacja została opóźniona do września 2020.

Powód, dla którego zdecydowaliśmy się upublicznić nasze plany, jest taki, że aby rzeczywiście osiągnąć wyznaczony cel, czyli produkcję samolotów zeroemisyjnych, potrzebujemy ekosystemu, który będzie z nami współpracował. Partnerem musi być całe otoczenie lotnictwa, ale także sektor energetyczny, operatorzy lotnisk, infrastruktury dla tankowania paliwa wodorowego, regulatorzy i ustawodawcy.

Zrównoważone lotnictwo w przyszłości musi uzyskać także wsparcie regulacyjne. Podczas pandemii Covid-19 Francja, Niemcy, Holandia i Wielka Brytania znacząco zwiększyły budżety na prace badawcze i nowe technologie, co może pomóc Airbusowi kontynuować swoje prace. Widzimy wiarę w globalne korzyści z inwestowania w obniżenie emisji CO2 w transporcie lotniczym. Na takim programie skorzysta zresztą nie tylko lotnictwo.

Linie lotnicze, takie jak Lufthansa i KLM, już latały na kerosenie z domieszką biopaliw. Ale wszystko wskazuje, że najlepiej sprawdza się wodór. Jakie są tego powody?

Rzeczywiście, staramy się rozwinąć technologie wykorzystania wodoru jako paliwa i tutaj korzystamy z doświadczeń transportu naziemnego. Inwestujemy więc w takie technologie i mam nadzieję, że w ciągu następnych lat uda nam się poprawić ich wydajność. A jeśli nam się to uda, to efekty naszych prac nie tylko wykorzystamy sami, ale i zamierzamy przekazać z powrotem do transportu lądowego i wodnego, również i do samej energetyki.

Jesteśmy zdeterminowani, aby wykorzystać wodór jako paliwo lotnicze i udowodnić, że jest to możliwe. W ten sposób tworzymy solidny fundament do dalszego rozwoju programu i kolejnego kroku, którym już będzie program komercyjny. W tym programie mamy wsparcie Unii Europejskiej.

W takim razie naprawdę wierzy pan, że lotnictwo zeroemisyjne, albo chociaż neutralne dla środowiska, jest rzeczywiście możliwe?

Jesteśmy już bardzo blisko osiągnięcia tego celu. Przedstawiliśmy cztery rozwiązania, trzy z nich we wrześniu 2020 r. i jedno w grudniu 2020 r., kiedy pokazaliśmy maszynę, która może być w pełni napędzana za pomocą wodorowych ogniw paliwowych. Gdyby weszła do produkcji, to znaczyłoby, że jesteśmy gotowi do zeroemisyjności. Pracujemy również nad pozostałymi trzema rozwiązaniami, w tym także z silnikami napędzanymi gazem. Wyglądają one bardzo podobnie do tych, które są teraz montowane w samolotach.

Współpracujemy także z producentami silników, tak aby było możliwe wyeliminowanie jakichkolwiek emisji. To dlatego właśnie cały projekt został nazwany ZeroE. Wiemy, jak do tego dojść, chociaż potrzeba jeszcze trochę czasu, aby nasze projekty były gotowe do wdrożenia komercyjnego. Oczekujemy, że takie samoloty napędzane wodorem będą mogły szeroko wejść na rynek w 2035 r.

Podczas kryzysu linie raczej powstrzymują się z zamawianiem nowych samolotów. Ale jeśli pan patrzy na portfel zamówień Airbusa, to jakich samolotów przewoźnicy szukają: wygodnych dla pasażerów? O wydłużonym zasięgu? O ekonomicznym spalaniu? Czy przyjaznych dla środowiska?

Coraz częściej środowisko jest na pierwszym miejscu i w Airbusie jesteśmy przekonani, że samoloty zeroemisyjne staną się bardzo ważne w naszym biznesie. Już w 2020 r. otrzymaliśmy sygnał ze strony przewoźników, że gdyby taka maszyna była do kupienia dzisiaj, to byliby nią zainteresowani. A przy obecnych uregulowaniach i konieczności spełnienia wymogów porozumienia paryskiego, to w 2035 r. zainteresowanie będzie jeszcze większe.

Optymizmem napawa i to, że Stany Zjednoczone chcą powrócić do porozumienia paryskiego. I to wszystko dzieje się jeszcze w 2021 r. Kiedy więc już dojdziemy do lat 30. obecnego stulecia, to jestem przekonany, że na takie maszyny popyt będzie ogromny.

Wiadomo, że pasażerowie mają swoje ulubione typy samolotów. Wybierali A380, bo największy, A350 i Boeingi 787, bo mają duże okna i lepsze powietrze we wnętrzu, co znacznie poprawia komfort podróży. Każda z tych maszyn była w branży swoistą rewolucją. Co więc może być takim wyjątkowym doświadczeniem w przyszłości?

W ciągu ostatnich dziesięcioleci nasz sektor ograniczał zużycie paliwa w samolotach. Sadzę, że w przyszłości oprócz niskich kosztów eksploatacji będzie jeszcze decydowała właśnie przyjazność dla środowiska. Moim zdaniem za dziesięć lat coraz więcej pasażerów świadomie zdecyduje się na podróże zeroemisyjne, jeśli tylko dostaną możliwość takiego wyboru. Dlatego ZeroE dla Airbusa nie jest projektem technologicznym, ale strategicznym.

Nie jest panu przykro w takim razie, kiedy widzi pan te wszystkie A380 i A340 odstawione na płyty lotnisk, które zapewne już nie wrócą do eksploatacji?

Kryzys wywołany pandemią Covid-19 jest wyjątkowo głęboki, ale musimy go przetrwać. I jest wiele niekorzystnych efektów tego kryzysu, ale z drugiej strony są projekty ważne dla przyszłości.

Winston Churchill powiedział: „Nigdy nie marnuj dobrego kryzysu". Jakie dobre strony będzie miał dla lotnictwa obecny kryzys?

Widać, że jest wola polityczna, aby odbudowa po kryzysie była przyjazna dla środowiska. Teraz stawia się nacisk na to, by ożywienie było równolegle z powstawaniem kolejnych „zielonych" produktów. Odbudowa po Covid-19 potrwa z pewnością kilka lat, a produkty, które są w zgodzie ze środowiskiem, będą miały priorytet i wsparcie regulatorów. Takie ożywienie będzie korzystne dla wszystkich.

Nowe technologie są zazwyczaj bardzo drogie. Z tego, co pan mówi, w Airbusie nie tniecie wydatków na badania i rozwój?

Nie, bo są to programy ważne z punktu widzenia naszej strategii i mają ogromną przyszłość biznesową. Powiedzmy sobie szczerze: naszym obowiązkiem wobec społeczeństwa jest „dowieźć" taki projekt do końca i musimy wyprodukować zeroemisyjne samoloty. Nasz długoterminowy budżet jest przystosowany do takich planów.

A jaki w takim razie R&D ma udział w całym budżecie Airbusa?

Tylko w samym 2020 r. Airbus zainwestował około 2,9 mld euro w badania i rozwój. Opracowanie samolotów nowej generacji, które już są o 20–25 proc. bardziej ekonomiczne pod względem zużycia paliwa, wymagało znacznych inwestycji już w poprzednich latach. Będziemy inwestować głównie w rozwiązania techniczne dla bezemisyjnych samolotów i do roku 2024 lub 2025 podejmiemy decyzję, które technologie są najbardziej obiecujące.

To znaczy, że będzie pan bardzo zajętym człowiekiem?

Świetnie jest pracować dla firmy, która jest tak zdeterminowana. I rzeczywiście: często myślę o tym, że mam najlepszą pracę, jaką dzisiaj można znaleźć w przemyśle lotniczym.

Glenn Llewellyn w Airbusie jest wiceprezesem odpowiadającym za innowacje i programy ekologiczne, w tym za przygotowanie do produkcji samolotów o zerowej emisji. Przed objęciem tego stanowiska był odpowiedzialny za badania i rozwój technologii, ze szczególnym uwzględnieniem ograniczania wpływu produktów firmy na klimat. Wcześniej był szefem inżynierii, a następnie szefem programu dla kilku systemów A350XWB – czyli konkurenta B787 Dreamliner. Pracował w zespole projektowym nad koncepcją tego samolotu, kierował pracami inżynieryjnymi, odpowiadał też za zawieranie umów i industrializację różnych systemów i urządzeń.

Opinie Ekonomiczne
Polscy emeryci wracają do pracy
Opinie Ekonomiczne
Żeby się chciało pracować, tak jak się nie chce
Opinie Ekonomiczne
Paweł Rożyński: Jak przekuć polskie innowacje na pieniądze
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego warto pomagać innym, czyli czego zabrakło w exposé ministra Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Ekonomiczne
Leszek Pacholski: Interesy ludzi nauki nie uwzględniają potrzeb polskiej gospodarki
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne