Gospodarka zwolni, ale nie będzie recesji

Czy skoordynowana interwencja banków centralnych okaże się skuteczna? – pyta ekspert Parlamentu Europejskiego ds. rynków finansowych, ekonomista SGH

Publikacja: 28.12.2007 04:56

Gospodarka zwolni, ale nie będzie recesji

Foto: Rzeczpospolita

Chociaż prognozowanie jest bardzo ryzykownym zajęciem, to przełom roku jest dobrym momentem, żeby się zastanowić, jak będzie się rozwijać polska gospodarka, a także jej bliższe i dalsze otoczenie w najbliższych latach. Dosyć powszechne jest oczekiwanie wolniejszego wzrostu gospodarczego w nadchodzących latach spowodowanego głównie kryzysem na rynku kredytów hipotecznych w USA, drożejącą ropą, słabym dolarem oraz narastającą presją inflacyjną. Nie jest natomiast znany stopień oczekiwanego spowolnienia ani długość jego trwania. Nieznane są skutki działań banków centralnych próbujących łagodzić negatywne zjawiska w gospodarce światowej. Ostatnia skoordynowana interwencja wiodących banków centralnych Ameryki i Europy w postaci gotowości do udzielania kredytów płynnościowych bankom komercyjnym jest nowym, nienotowanym dotąd sposobem oddziaływania na rynki finansowe. Czy okaże się skuteczna?

Niestety, na to pytanie prawdopodobnie nigdy nie uzyskamy wyraźnej odpowiedzi, gdyż tej nowej sytuacji nie będziemy w stanie porównać do obrazu, jaki pojawiłby się w gospodarce światowej, gdyby takiej interwencji nie było. Można oczekiwać długich dyskusji nt. skuteczności nowego sposobu interwencji antykryzysowej oraz dwóch ważnych efektów skoordynowanego działania banków centralnych.

Po pierwsze, można się spodziewać większej stabilności sektora finansowego w tym znaczeniu, że te banki, które mogłyby utracić płynność, jej nie utracą i w związku z tym zmniejsza się prawdopodobieństwo efektu płynnościowego domina, a zatem i groźby rozprzestrzeniania się kryzysu finansowego.

Po drugie, wzrośnie apetyt na ryzyko w ramach mechanizmu znanego pod nazwą hazardu moralnego. Czyli takich zachowań uczestników rynków finansowych, które powodują podejmowanie większego ryzyka, niż byliby oni skłonni podjąć bez tego dodatkowego koła ratunkowego rzuconego przez banki centralne. Świadczą o tym niektóre komentarze rynkowe mówiące, że w dzień po ogłoszeniu tej decyzji na rynek powróciła skłonność do ryzyka. A to może oznaczać, że ilość ryzykownych aktywów w portfelach inwestycyjnych instytucji finansowych wzrośnie, co w efekcie wzmocni istniejący brak zaufania między uczestnikami rynku oraz podniesie prawdopodobieństwo wystąpienia zjawisk kryzysowych. Jeśli tak, to interwencja banków centralnych nie będzie skuteczna i tylko odsunie problemy na później.

Można oczywiście powiedzieć, że jeśli pojawią się nowe zagrożenia kryzysowe, to ponowiona zostanie interwencja banków centralnych, i tak bez końca. Ale czy aby tak? Jeśli założymy kolejne interwencje banków centralnych, to poziom ryzyka w światowym systemie finansowym będzie wzrastał według mechanizmu opisanego wyżej. Aż w końcu trzeba będzie zdecydować, czy nadal chronić i dawać zarabiać instytucjom finansowym na ryzyko i koszt podatnika, czy też zmusić je do restrukturyzacji. To jest jeden scenariusz.

Inny scenariusz jest taki, że w wyniku kolejnych interwencji banków centralnych poziom ryzyka w światowym systemie finansowym wzrośnie do tego stopnia, że żadna interwencja banków centralnych nie uchroni przed wystąpieniem kryzysu. Może na przykład się okazać, że aktywa mające zabezpieczyć zastrzyk płynności z banków centralnych są tak słabe, że udzielenie kredytu zabezpieczonego tymi aktywami w oczywisty sposób oznacza utratę pożyczonych pieniędzy. To trochę tak, jakby wraz z napływem wody podnosić wysokość tamy. W końcu tama zostanie przerwana, ponieważ jej fundamenty były zaprojektowane w taki sposób, by utrzymać określoną ilość wody, lub woda ominie tamę z boku, bo brzegi staną się za niskie.

Oczyściwszy nieco przedpole, można przystąpić do omawiania scenariuszy rozwoju sytuacji w gospodarce światowej i w Polsce. Pierwsze pytanie jest takie: czy w świetle tego, co wiadomo o cyklicznym rozwoju, obecnie możliwe jest spowolnienie lub recesja gospodarcza na świecie? Odpowiedź jest pozytywna, gdyż według statystyk przeciętny cykl koniunkturalny nie bywa krótszy niż sześć lat (istnieją rzadkie odstępstwa). Zatem, przyjmując za początek obecnego cyklu koniunkturalnego rok 2001 i dodając sześć lat, rok 2007 znajduje się już w strefie, w której możliwe jest wystąpienie wolniejszego wzrostu lub recesji gospodarczej.

Inne doświadczenia wskazują na niesymetryczność fazy spadkowej i wzrostowej cyklu koniunkturalnego. Oznacza to, że jeśli następuje spowolnienie gospodarcze, to jest ono bardzo szybkie. Natomiast w fazie wzrostowej cyklu koniunkturalnego wzrost gospodarczy jest spokojniejszy i trwa dłużej niż faza spadkowa.

Generalnie światowe ośrodki zajmujące się prognozami gospodarczymi przewidują wolniejszy wzrost gospodarczy w nadchodzących latach. Ich prognozy różnią się co do skali i czasu trwania spowolnienia. Wydaje się, że gospodarka światowa w latach 2008 – 2011 będzie się rozwijać w tempie średniorocznym 3,4 proc. (zob. tabela). Będzie to tempo niższe od notowanego w ostatnich czterech latach (2004 – 2007), gdy średnioroczny wzrost gospodarczy na świecie wynosił 5,1 proc. Warto jednak zwrócić uwagę, że oba porównywane okresy dotyczą innych faz światowego cyklu koniunkturalnego. Lata 2004 – 2007 to szczyt światowej koniunktury, natomiast lata 2008 – 2011 będą latami fazy spowolnienia gospodarczego na świecie.

Światowe ośrodki ekonomiczne zajmujące się prognozami gospodarczymi przewidują wolniejszy wzrost gospodarczy w nadchodzących latach

Gdyby porównywać fazę nadchodzącego spowolnienia z poprzednią fazą spowolnienia światowej gospodarki, to trzeba by wybrać do porównań lata 1999 – 2002. W tym okresie gospodarka światowa wzrastała średniorocznie w tempie 3,5 proc., czyli zbliżonym do prognozy na lata 2008 – 2011. Światowy eksport będzie rósł średniorocznie w tempie 5,3 proc. w porównaniu z 8,5 proc. w latach 2004 – 2007 oraz 5,3 proc. w latach 1999 – 2002.

Podobnego przebiegu wzrostu gospodarczego można się spodziewać w Unii Europejskiej, z tą jednak różnicą, że najniższe tempo wzrostu w UE – 1,6 proc. – wystąpi w roku 2009, czyli o rok później niż na świecie, oraz że średnie tempo wzrostu w Unii Europejskiej na poziomie 2 proc. tradycyjnie będzie niższe od światowego tempa wzrostu, które – przypomnijmy – wyniesie 3,4 proc.

W Europie Środkowo-Wschodniej (ESW) tempo wzrostu w latach 2008 – 2011 wyniesie 3,6 proc. w porównaniu z 5,8 proc. w latach 2004 – 2007. Prognozowane tempo wzrostu w krajach ESW będzie średnio wyższe niż w całej Unii Europejskiej o 1,6 pkt proc. Wynika to z tego, że przeciętnie gospodarki tych krajów są bardziej dynamiczne, a także z dodatniego wpływu absorpcji środków unijnych na tempo wzrostu gospodarczego w krajach ESW.

Wzrost gospodarczy w Polsce w prognozowanym okresie sięgnie średniorocznie 4 proc. w porównaniu z 5,1 proc. w latach 2004 – 2007 oraz 2,8 proc. w czasie poprzedniego spowolnienia gospodarczego.

Pozytywnie na wzrost gospodarczy będzie oddziaływać absorpcja środków unijnych, negatywnie – zaniedbania w reformowaniu gospodarki w ciągu ostatnich dwóch lat, o czym świadczy spadek konkurencyjności polskiej gospodarki w rankingu zarówno World Competitiveness Center, jak i w rankingu World Economic Forum.

W pozostałych częściach świata obraz będzie raczej zgodny z dotychczasowym obrazem ich miejsca i roli w światowym wzroście gospodarczym. Szybko rozwijające się kraje Azji nadal utrzymają wysokie tempo wzrostu. Gospodarka amerykańska jako pierwsza wpadnie w fazę wolniejszego wzrostu, ale szybko z niej wyjdzie. Gospodarki Ameryki Łacińskiej będą jednymi z wolniej rozwijających się na świecie gospodarek, jednak będą sobie radzić lepiej niż w niedalekiej przeszłości.

Przedstawiona prognoza zakłada spowolnienie wzrostu gospodarczego w latach 2008 – 2009, nie przewiduje natomiast wystąpienia recesji. Dla zdrowia systemu finansowego na świecie potrzebne są okresowe korekty w postaci utraty wartości niektórych aktywów. Objawia się to stratami na rynkach finansowych, ale jednocześnie po korekcie powoduje wzrost wzajemnego zaufania między uczestnikami rynku i możliwość wzajemnie korzystnej współpracy.

Chociaż prognozowanie jest bardzo ryzykownym zajęciem, to przełom roku jest dobrym momentem, żeby się zastanowić, jak będzie się rozwijać polska gospodarka, a także jej bliższe i dalsze otoczenie w najbliższych latach. Dosyć powszechne jest oczekiwanie wolniejszego wzrostu gospodarczego w nadchodzących latach spowodowanego głównie kryzysem na rynku kredytów hipotecznych w USA, drożejącą ropą, słabym dolarem oraz narastającą presją inflacyjną. Nie jest natomiast znany stopień oczekiwanego spowolnienia ani długość jego trwania. Nieznane są skutki działań banków centralnych próbujących łagodzić negatywne zjawiska w gospodarce światowej. Ostatnia skoordynowana interwencja wiodących banków centralnych Ameryki i Europy w postaci gotowości do udzielania kredytów płynnościowych bankom komercyjnym jest nowym, nienotowanym dotąd sposobem oddziaływania na rynki finansowe. Czy okaże się skuteczna?

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację