Następne godziny były już mniej pomyślne dla posiadaczy akcji. Trend spadkowy trwał mniej więcej do godz. 13.30. Później rynek zaczął skutecznie odrabiać straty, a zamknięcie wszystkich indeksów nastąpiło na plusie. O godz. 16 w USA opublikowano informacje o zapasach w hurtowniach. Zamiast oczekiwanych przez analityków 0,4 proc. był wzrost o 1,1 proc. Nie miało to jednak wpływu na zachowanie rynku.

W dłuższym horyzoncie obraz rynku jest pesymistyczny. Sygnały sprzedaży, które powstały podczas styczniowych spadków, nie zostały zanegowane. Wprawdzie w USA indeks S & P500 na krótko wrócił ponad dolne ograniczenie ubiegłorocznej konsolidacji, ale późniejsza publikacja zaskakująco niskiej wartości ISM dla usług skutecznie zepchnęła rynek w dół, rozwiewając nadzieje na poprawę sytuacji. W Polsce sytuacja nie wygląda lepiej, bo nasze indeksy mają znacznie dalej do barier, których przełamanie mogłoby poprawić ich obraz. W związku z tym długoterminowy trend spadkowy nadal obowiązuje. Trochę inaczej sytuacja wygląda w krótszym horyzoncie. Chodzi zwłaszcza o reakcję rynku na wspomniany wskaźnik ISM. Tuż po jego publikacji nastroje bardzo się pogorszyły, a wielu inwestorów uznało recesję za oceanem za rzecz pewną. Wydawało się, że powrót do trendu spadkowego jest przesądzony. Skończyło się na krótkotrwałym tąpnięciu, a pod koniec tygodnia sytuacja się ustabilizowała.

[i]Marcin Lachowski, BM Banku BGŻ[/i]