„W Polsce w ciągu mniej niż 20 lat udało się wyprowadzić gospodarkę z głębokiego kryzysu i przekształcić ją w szybko rozwijający się organizm. Członkostwo w Unii w znacznej mierze pomogło w realizacji tej transformacji, natomiast przyjęcie euro utrwaliłoby okupione wielkim trudem sukcesy gospodarcze. Najwyższy czas, by politycy wytyczyli jasną drogę przyjęcia wspólnej waluty oraz uznali rzeczywiste korzyści, jakie Unia gospodarcza i walutowa może przynieść obywatelom Polski” – napisał w lipcu zeszłego roku specjalnie dla „Rz” Joaquín Almunia, komisarz ds. gospodarczo-walutowych UE. Ten hiszpański prawnik, ekonomista i polityk, rocznik 1948, piastuje od 26 kwietnia 2004 r. najważniejsze stanowisko gospodarcze w Komisji Europejskiej. Zajął wówczas miejsce Pedro Solbesa, który zgodził się przyjąć tekę ministra gospodarki w rządzie José Luisa Rodrigueza Zapatero.

Sam Almunia stwierdził na początku swej kadencji, że „Unia jest największym rynkiem na świecie, a euro – jego wielkim atutem w dobie konkurencyjnej gospodarki globalnej. Jako komisarz ds. gospodarczych i walutowych dążę do tego, aby strategie polityczne na rzecz stabilności gospodarczej, dynamiki wzrostu gospodarczego oraz sprawnego funkcjonowania unii gospodarczej i Walutowej w przyszłości nadal zapewniały dobrobyt 490 milionom obywateli UE”.

Dąży stale do tego celu z uporem Baska, choć w Bilbao tylko się urodził. Na Uniwersytecie Deusto ukończył ekonomię i prawo, następnie uzupełniał wiedzę w Paryżu i na Harvardzie. Związki z polityką zaczął od stanowiska głównego ekonomisty w centrali związkowej UGT. Pracował też w brukselskim biurze hiszpańskich izb handlu. Związał się z socjalistami z PSOE, był rzecznikiem, potem sekretarzem generalnym tej partii, reprezentował Madryt w Kortezach, był dwukrotnie ministrem (pracy i administracji publicznej). W wyborach w 2000 r. kandydował na stanowisko premiera Hiszpanii. Przed przeprowadzką do Brukseli kierował założonym przez siebie think tankiem Laboratorio de Alternativas. Jest żonaty, ma dwójkę dzieci.

W Komisji ma niewdzięczne zadanie. Pilnuje, by kraje strefy euro przestrzegały kryteriów paktu stabilizacji i wzrostu. Hiszpan nie ma żadnych oporów, by krytykować państwa, które mają z tym problemy. Rok temu naraził się Berlinowi stwierdzeniem, że Niemcy w niewystarczający sposób wykorzystują koniunkturę, aby redukować dług publiczny. Almunia pilnuje, by rządy nie przejadały efektów „tłustych lat” w gospodarce. Komisarz jest też żarliwym obrońcą Europejskiego Banku Centralnego, czym z kolei naraża się Francuzom. „Dobra polityka pieniężna jest niezbędna do wzrostu gospodarki i zatrudnienia, ale sama z siebie nie tworzy miejsc pracy. To zadanie rządów” – uważa Almunia.