Europa w lepszej kondycji od USA

Strefa euro przed długi okres może się rozwijać szybciej niż Stany Zjednoczone. Jest też bardziej odporna na wzrost cen ropy naftowej – mówi prof. Paul de Grauwe z Uniwersytetu w Leuven

Aktualizacja: 16.05.2008 12:07 Publikacja: 16.05.2008 04:37

Paul de Grauwe

Paul de Grauwe

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Jak ocenia pan kondycję gospodarek strefy euro? W jakim stopniu będą one dotknięte kryzysem w Stanach Zjednoczonych?

Paul de Grauwe:

Spowolnienie gospodarki USA dotknie strefę euro, ale na razie trudno ocenić w jakim stopniu. Wprawdzie z punktu widzenia handlu rynek amerykański nie jest tak bardzo znaczący. Ale jeżeli gospodarka Ameryki pozostanie słaba, będzie się to przekładało na słabego dolara i relatywnie silne euro, co obniży potencjał wzrostu europejskiego eksportu. Można mieć nadzieję, że chociaż częściowo będzie to zrekompensowane rosnącym popytem z Azji.

Czy Azja wystarczy, żeby zapobiec długiemu i głębokiemu spowolnieniu europejskiej gospodarki?

Jeszcze jest za wcześnie, żeby mówić o długim i głębokim spowolnieniu. Wręcz przeciwnie. Ja nie jestem tak pesymistyczny, jeśli chodzi o Europę. Jest wiele sygnałów wskazujących, że ożywienie gospodarcze w strefie euro to coś więcej niż tylko zwykły cykl koniunkturalny. Wzrost produktywności nie jest niższy niż w Stanach Zjednoczonych, zatrudnienie rośnie. Ogólny obraz europejskiej gospodarki nie jest zły.

Wspomniał pan, że ożywienie gospodarcze w eurolandzie to coś więcej niż cykl koniunkturalny. Dlaczego? Co o tym przesądza?

Przeszliśmy przez proces uelastyczniania rynków pracy, zwiększania efektywności przedsiębiorstw, wiele problemów zostało rozwiązanych strukturalnie. Myślę, że jesteśmy nawet w lepszej kondycji niż Stany Zjednoczone. Co ważne, Europa jest bardziej uodporniona na wzrost cen ropy naftowej, ponieważ dużo bardziej efektywnie wykorzystuje surowce energetyczne. Żeby wyprodukować jedną jednostkę PKB w strefie euro, zużywamy o połowę mniej ropy w porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi. W czasach tak silnego wzrostu cen ropy jest to nasza przewaga. Myślę, że przez dłuższy czas gospodarka europejska może się rozwijać szybciej od amerykańskiej.

A jak ocenia pan stan gospodarki Stanów Zjednoczonych? Na świecie toczy się dyskusja, czy spowolnienie w USA będzie miało kształt litery V – czyli będzie krótkie, czy też litery W – czyli będzie długie i przerwane nieznacznym ożywieniem w połowie tego roku ze względu na ulgi podatkowe.

Ja należę do obozu, który wskazuje, że spowolnienie amerykańskiej gospodarki będzie długotrwałe. W ostatnich latach wzrost gospodarczy był finansowany mało tradycyjnymi środkami, poprzez wydobywanie pieniędzy z rosnących cen aktywów, szczególnie nieruchomości. Nowoczesne techniki finansowe pozwalały mieszkańcom Stanów Zjednoczonych uzyskiwać bardzo łatwą gotówkę, która była wydawana na konsumpcję, i to mimo że wynagrodzenia wcale tak szybko nie rosły. To był sposób na finansowanie boomu konsumpcyjnego. Teraz ceny aktywów spadają i konsumenci muszą ograniczyć swoje wydatki i zacząć oszczędzać. To zajmie trochę czasu.

W Europie coraz częściej mówi się o problemie dywergencji, czyli zróżnicowaniu koniunktury i wzrostu gospodarczego w różnych krajach. Czy wspólna polityka pieniężna Europejskiego Banku Centralnego może zaszkodzić niektórym państwom w czasie gospodarczego spowolnienia?

To jest nie do uniknienia. Niektóre kraje, na przykład Niemcy, przeżywają dobrą koniunkturę gospodarczą i solidny wzrost. Inne, jak Włochy, doświadczają mocnego spowolnienia. To prowadzi do sytuacji, w której wspólna polityka pieniężna nie może pasować wszystkim, nie może odpowiadać na pewne specyficzne problemy poszczególnych państw. W Europie dochodzi do znaczącej dywergencji i to powoduje problemy dla niektórych gospodarek.

Czy postępująca dywergencja może zwiększyć nieufność wobec wspólnej waluty?

Zawsze istnieje takie ryzyko. Były już podobne przypadki. Premier Włoch Silvio Berlusconi używał euro, żeby maskować swoje własne porażki. Niektórzy politycy na pewno będą wykorzystywać ten temat. Ale to jest cena, jaką trzeba zapłacić za posiadanie wspólnej waluty.

Czy jest ryzyko, że jakiś kraj opuści strefę euro?

Nie wydaje mi się, żeby takie ryzyko istniało teraz i w średnim okresie, powiedzmy pięciu lat. Koszt opuszczenia strefy euro jest dość wysoki. Jak będzie w długim okresie – trudno odpowiedzieć na to pytanie. Uważam, że musimy umacniać system poprzez większą integrację polityczną. Chociaż to będzie bardzo trudne.

Mówi pan o integracji politycznej. Jakie obszary decyzyjne miałyby być przeniesione na poziom Unii Europejskiej (unii monetarnej)?

Niektóre elementy wydatków budżetowych oraz podatków. Nie mówię o całkowitej, lecz częściowej integracji w tych obszarach. Ważną kwestią jest koordynacja niektórych obszarów polityki. Za każdym razem, kiedy jakiś kraj sam decyduje się na zmianę podatków, jest to źródłem dywergencji, o której rozmawialiśmy. I to powoduje problemy. Więc potrzebna jest większa centralizacja decyzji.

Czy taka integracja możliwa jest w średnim okresie, w najbliższych kilku latach?

Myślę, że nie. Nie ma takich planów, niewiele osób tego chce. Natomiast chcę podkreślić, że jeżeli w dłuższym okresie takie kroki nie zostaną podjęte, to istnienie strefy euro może być zagrożone. Choć nie jestem pesymistą.

Jak harmonizacja polityki gospodarczej i centralizacja decyzji mogą być pogodzone z zasadą demokracji? Mówi się, że w Unii Europejskiej występuje deficyt demokracji.

To jest bardzo ważny problem. Nie wierzę w model, w którym parlamenty narodowe podejmują decyzję o podatkach i wydatkach państwa i ponoszą za nie odpowiedzialność, a w tym samym czasie istnieje rodzaj europejskiej superinstytucji, która ingeruje w ten proces. To nie miałoby wiele wspólnego z demokracją. Jedyną możliwością jest delegowanie części decyzji na Parlament Europejski. Podobnie jak to jest w Stanach Zjednoczonych. Kongres decyduje o niektórych podatkach, a poszczególne stany mają swoje obszary, za które odpowiadają. To jest system zgodny z demokratyczną zasadą podejmowania decyzji i w tym kierunku powinniśmy zmierzać. A nie w kierunku, jaki został wyznaczony przez pakt stabilizacji i wzrostu (zmusza on kraje do utrzymywania deficytu budżetowego na poziomie nie wyższym niż 3 proc. PKB – przyp. IM). Zgodnie z tym paktem parlamenty narodowe podejmują decyzję o podatkach i wydatkach oraz ponoszą za nie demokratyczną odpowiedzialność w formie wyborów, a jednocześnie Bruksela ma prawo do narzucania pewnych decyzji. To kłóci się z zasadami demokracji i nie może efektywnie funkcjonować.

Niedługo mija dziesięć lat od wprowadzenia euro. Jak ocenia pan koszty i korzyści tego procesu?

Dla większości krajów korzyści są większe niż koszty. Podróżując po Europie, używa się tej samej waluty. Przedsiębiorstwa ponoszą mniejsze ryzyko przy podejmowaniu decyzji o inwestycjach. Gdyby nie było euro, dochodziłoby do znacznych wahań kursów walutowych, podobnych do tych, jakie miały miejsce na początku lat 90. Również zawirowania na rynkach finansowych, których ostatnio doświadczyliśmy, byłyby dużo trudniejsze do opanowania. Czy doradzałby pan naszemu krajowi wstąpienie do strefy euro?

W długim okresie byłoby to korzystne dla Polski. Wasze związki handlowe ze strefą euro są silne. Ale jest dla mnie mniej jasne, czy powinniście przyjąć euro teraz. Polska musi przejść pewne dostosowania, wasza gospodarka przeżywa boom, i istnieje niebezpieczeństwo, że w unii monetarnej może się on wymknąć spod kontroli. Więc z przyjmowaniem euro radziłbym poczekać, aż poziom rozwoju Polski będzie nieco bardziej zbliżony do zachodnioeuropejskiego. Powiedzmy pięć, dziesięć lat.

RZ: Jak ocenia pan kondycję gospodarek strefy euro? W jakim stopniu będą one dotknięte kryzysem w Stanach Zjednoczonych?

Paul de Grauwe:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację