Wbrew zwyczajom

Linda Zarda Cook, wiceprezes Royal Dutch Shell. Ma największe szanse na to, aby zostać nowym szefem brytyjsko-holenderskiego koncernu – drugiego na świecie w branży paliw

Publikacja: 09.07.2008 03:16

Wbrew zwyczajom

Foto: Rzeczpospolita

Jeśli tak się stanie, będzie to prawdziwa rewolucja w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie. Szanse Lindy Cook na to stanowisko gwałtownie wzrosły w momencie, kiedy z kandydowania wycofał się Peter Voser, który odpowiada w koncernie za finanse, a prezes rady nadzorczej Jorma Ollila ujawnił, że jest zwolennikiem wewnętrznego awansu. Jedyną osobą, która może jej jeszcze zagrozić, jest szefujący działowi poszukiwań i produkcji Malcolm Brinded, tyle że nie odnosi takich sukcesów jak Cook. Wszyscy troje skorzystali z programu zachęt, zobowiązując się do pozostania w koncernie do 2011 roku. Każde z nich otrzymało za to milion euro dodatkowego wynagrodzenia.

Obecny prezes Shella Jeroen van der Veer odejdzie z koncernu dopiero w czerwcu przyszłego roku. Takie wyprzedzenie w poszukiwaniu następcy jest jednak w wielkich koncernach naturalne. Chodzi o to, aby nie wprowadzać nerwowości na rynek.

Na razie 47-letnia Amerykanka jest prezesem Shell Gas & Power. Jej dział nie jest największy w firmie, ale ma strategiczne znaczenie i przyszłość, ponieważ popyt na gaz skroplony rośnie o 10 proc. rocznie. „Forbes” umieścił ją na 11. miejscu najbardziej wpływowych kobiet na świecie, „Fortune” jeszcze wyżej – na 4.

Nie ma jej jednak na szczytach rankingów najlepiej opłacanych menedżerów, chociaż zyski, jakie przynosi Gas & Power, wyniosły w ubiegłym roku 2,2 mld dolarów przy przychodach 9,6 mld dol. Zarobki Cook wynoszą niespełna 3 miliony dol. rocznie ze wszystkimi dodatkami.

Do objęcia stanowiska prezesa jest przygotowana. Skończyła wydział inżynierii naftowej na Uniwersytecie Kansas. I jako inżynier rozpoczęła karierę zawodową w Shellu w Houston w USA 28 lat temu. Szybko awansowała w amerykańskich strukturach firmy.

Pierwsza posada europejska przyszła w 1998 roku, kiedy powierzono jej stanowisko szefa Shell International EP.Wtedy razem z mężem i trojgiem dzieci przeprowadziła się do Europy.

Od 2000 roku kieruje działem energii i gazu w koncernie. Ale zarządza również takimi przyszłościowymi dziedzinami, jak produkcja paliwa wodorowego dla motoryzacji i energii odnawialnej. Jest także wiceprezesem Shella w regionie Azji i Pacyfiku oraz zasiada w zarządzie należącej do koncernu firmy konsultingowej.Zasługi Cook w rozwoju Shella są nie do przecenienia. To ona wzmocniła dział gazu skroplonego, otwierając kolejne placówki w Katarze, Nigerii oraz zwiększając sprzedaż w Chinach i Indiach.

W USA jest uznaną specjalistką od zarządzania. Z tego powodu znalazła się również w radzie dyrektorów koncernu lotniczego Boeing.

Jeśli tak się stanie, będzie to prawdziwa rewolucja w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie. Szanse Lindy Cook na to stanowisko gwałtownie wzrosły w momencie, kiedy z kandydowania wycofał się Peter Voser, który odpowiada w koncernie za finanse, a prezes rady nadzorczej Jorma Ollila ujawnił, że jest zwolennikiem wewnętrznego awansu. Jedyną osobą, która może jej jeszcze zagrozić, jest szefujący działowi poszukiwań i produkcji Malcolm Brinded, tyle że nie odnosi takich sukcesów jak Cook. Wszyscy troje skorzystali z programu zachęt, zobowiązując się do pozostania w koncernie do 2011 roku. Każde z nich otrzymało za to milion euro dodatkowego wynagrodzenia.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację