Nie można ulec dyktatowi cenowemu Gazpromu

- Ciągle w Polsce obowiązują pewne mity, że poradzimy sobie sami i nie musimy z nikim współpracować, a już na pewno nie z firmą, która ma bliskie relacje z rosyjskim Gazpromem - mówi Michał Szubski, prezes PGNiG

Publikacja: 09.07.2008 04:53

Michał Szubski, prezes PGNiG

Michał Szubski, prezes PGNiG

Foto: PARKIET, Andrzej Cynka AC Andrzej Cynka

Rz: Do 2010 r. nie powstanie ani terminal gazu w Świnoujściu, ani rurociąg do Danii, które miały być nowymi drogami dostaw. PGNiG wraca więc do koncepcji budowy gazociągu do Niemiec, chociaż uważany był za sprzeczny z polityką bezpieczeństwa energetycznego?

Michał Szubski:

Budowa połączeń np. z Niemcami nie stoi w sprzeczności z realizacją strategicznych projektów, takich jak terminal LNG czy gazociąg Baltic Pipe. Ale to projekty, których nie da się zrealizować w kilkanaście miesięcy. Mamy kilka możliwości, by szybko – w ciągu niespełna dwóch lat – zorganizować dodatkowe dostawy. Jest opcja rozbudowy gazociągu z Niemiec, w rejonie Lasowa, tak by mógł transportować przynajmniej 1,5 mld m sześc. gazu rocznie zamiast obecnych 900 mln. Drugi plan to budowa zupełnie nowego połączenia z okolic Szczecina do pierścienia berlińskiego. W ten sposób moglibyśmy sprowadzać gaz z różnych kierunków, w tym z norweskiego. Ten gazociąg mógłby zaopatrywać północ Polski. I trzeci projekt to rurociąg do Baumgarten, gdzie znajduje się wielki hub – rodzaj giełdy, na której odbywa się otwarty handel gazem.

Każdy z tych projektów to plan sprowadzenia gazu rosyjskiego. Zatem będziemy go kupować, tyle że drożej, czego przez ostatnich dziesięć lat Polska próbowała uniknąć.

PGNiG odpowiada za dostarczanie gazu do wielu odbiorców w kraju. Jeśli go zabraknie, to nikt nas nie będzie pytał, z powodu jakich to szczytnych idei tak się stało. Jako prezes PGNiG mam zagwarantować, by ten gaz do Polski trafił, i nie jest ważne, jakiej narodowości będą jego cząsteczki. Mają to być dostawy bezpieczne, czyli z portfela umów konkretnej firmy. Jeśli firma niemiecka czy holenderska da nam takie gwarancje i zapewni dostawy dla PGNiG, będzie to dla nas satysfakcjonujące. A jeśli to nie będzie satysfakcjonować któregoś polityka w Polsce, to zachęcam go, by zajął miejsce prezesa PGNiG i wziął odpowiedzialność za to, że w kraju będzie brakować gazu.

To, co zamierzacie zrobić, wywoła burzę polityczną. Dywersyfikację dostaw gazu zawsze rozumiano jako możliwość importu gazu innego niż rosyjski, i to nową trasą. Dlatego m.in. PGNiG nie podpisał umowy z Gasunie, a spółka Ruhrgasu i Bartimpeksu nie wybudowała gazociągu Bernau – Szczecin. Ważniejszy był rurociąg z Norwegii.

Ciągle w Polsce obowiązują pewne mity, że poradzimy sobie sami i nie musimy z nikim współpracować, a już na pewno nie z firmą, która ma bliskie relacje z rosyjskim Gazpromem. Tymczasem w Europie niemal każda znacząca firma gazowa ma kontakty z tym koncernem. Zaniechaliśmy umowy z Gasunie, zaniechaliśmy wspólnego projektu z VNG – budowy połączenia do Niemiec, a w to miejsce nie zrobiliśmy nic innego. Każdy z tych projektów spowodowałby, że bylibyśmy teraz jako odbiorca w znacznie lepszej sytuacji. Od 15 lat dyskutujemy o tym, by w Polsce był gaz, i ciągle mamy problemy. Pora przestać dyskutować i zacząć coś robić.

Rz: Do 2010 r. nie powstanie ani terminal gazu w Świnoujściu, ani rurociąg do Danii, które miały być nowymi drogami dostaw. PGNiG wraca więc do koncepcji budowy gazociągu do Niemiec, chociaż uważany był za sprzeczny z polityką bezpieczeństwa energetycznego?

Michał Szubski:

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Ropa, dolary i krew
Opinie Ekonomiczne
Bogusław Chrabota: Przesadzamy z OZE?
Opinie Ekonomiczne
Wysoka moralność polskich firm. Chciejstwo czy rzeczywistość?
Opinie Ekonomiczne
Handlowy wymiar suwerenności strategicznej Unii Europejskiej
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Czekanie na zmianę pogody