Polska może stać się państwem trzeciej fali

Jesteśmy dopiero na początku drogi prowadzącej do stworzenia w Polsce e-społeczeństwa, a już mamy wielkie opóźnienia – pisze Maciej Witucki, prezes Telekomunikacji Polskiej

Publikacja: 11.09.2008 05:49

Polska może stać się państwem trzeciej fali

Foto: Rzeczpospolita

Red

Zbudowanie w Polsce i w całej Europie Środkowej i Wschodniej e-społeczeństwa pozwoli ostatecznie przekreślić tezę o Europie dwóch prędkości. Mimo istnienia pilnej konieczności i wzrastającego oczekiwania Polaków na świadczenie usług internetowych przez administrację publiczną, podobnie jak czynią to już od dłuższego czasu firmy, np. w sektorze bankowym, wciąż nie udaje się nadać prowadzonym pracom właściwego tempa.Jesteśmy dopiero na początku drogi prowadzącej do stworzenia w Polsce e-społeczeństwa. Często urzędy i urzędnicy błędnie rozumieją samo pojęcie e-społeczeństwa. Tak jest na przykład z zamieszczeniem na stronach internetowych urzędów formularzy, które i tak każdy z nas musi wydrukować, wypełnić, własnoręcznie podpisać, wysłać pocztą, a potem odwiedzać w tej sprawie, nawet kilka razy, dany urząd.

Budując e-społeczeństwo, na pierwszym miejscu musimy stawiać interes i wygodę obywateli, a nie administracji czy instytucji. Ten przełom technologiczny i komunikacyjny będzie przecież oznaczać nie tylko zwiększenie przejrzystości i skrócenie czasu realizacji procedur administracyjnych, zwiększenie zakresu informacji bez osobistego kontaktu z urzędem, ale również rezygnację z nadrzędnej roli urzędnika w relacjach z obywatelem.

Jak pokazują doświadczenia blisko ostatnich 20 lat wolnej Polski, samoograniczenie się biurokracji nie przychodzi łatwo i do przełamania urzędniczego oporu potrzebna jest determinacja oraz wola osób i instytucji odpowiedzialnych za przygotowanie i wdrożenie strategii rozwoju teleinformatycznego kraju. A gra jest warta świeczki – ta swoista informatyzacja obywatelska oznacza nie tylko wygodę i oszczędność czasu dla petentów, administracji i przedsiębiorców. To również ograniczenie ruchu na drogach, oszczędność papieru, a inwestycje w nowoczesne technologie teleinformatyczne należą do najbardziej proekologicznych, co przy restrykcyjnych wymaganiach UE ma ogromne znaczenie. Kraje mające wysoko rozwiniętą sieć teleinformatyczną mają możliwość istotnego zwiększania swojego potencjału gospodarczego.

Operatorzy telekomunikacyjni powinni w stabilnych warunkach i na jasno określonych zasadach zapewnić niezbędne inwestycje

E-społeczeństwo ze względu na swoją skalę musi być wspólnym przedsięwzięciem administracji rządowej, władz samorządowych oraz operatorów telekomunikacyjnych. Podział ról pomiędzy wspomnianymi trzema partnerami mającymi realizować to przedsięwzięcie powinien zostać jasno określony. Państwo wyznacza cele, przyjmuje długookresową strategię rozwoju teleinformatycznego kraju i przygotowuje regulacje prawne mające służyć skutecznemu wdrożeniu projektu. Z punktu widzenia państwa kwestia ta jest szczególnie istotna, bo w strategii Unii Europejskiej informatyzacja administracji publicznej odgrywa ważną rolę, a e-Governement stanowi jeden z elementów strategii rozwoju UE i poprawy jej konkurencyjności. Rolą władz samorządowych jest natomiast zdefiniowanie stanu infrastruktury telekomunikacyjnej, określenie potrzeb, próba pozyskania pieniędzy z unijnych funduszy strukturalnych oraz współpraca z podmiotami realizującymi zlecenie w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Operatorzy telekomunikacyjni powinni w stabilnych warunkach i na jasno określonych zasadach zapewnić niezbędne inwestycje.

Diagnoza obecnej sytuacji wykazuje, że zasadniczym problemem polskiego rynku telekomunikacyjnego jest brak infrastruktury. Poziom rozwoju infrastruktury teleinformatycznej jest zdecydowanie niższy niż w pozostałych państwach członkowskich Unii Europejskiej. To zapóźnienie jest szczególnie zauważalne poza dużymi ośrodkami miejskimi. W przypadku wielu obszarów wiejskich możemy mówić wręcz o wykluczeniu cyfrowym – tam braki w infrastrukturze utrudniają świadczenie nowoczesnych usług telekomunikacyjnych. Niedawny raport implementacyjny Komisji Europejskiej wskazuje, że na obszarach wiejskich zasięg Internetu DSL wynosi niespełna 55 procent.

W dziedzinie Internetu szerokopasmowego dokonujemy wprawdzie istotnych postępów – w ciągu trzech ostatnich lat o ponad 100 procent wzrosła liczba dostępów do sieci. Jednak nadal znajdujemy się w ogonie Europy – według raportu Komisji Europejskiej tylko 8,4 procent Polaków ma dostęp do szerokopasmowej infostrady, dla UE27 średnia ta wynosi ponad dwa razy więcej, bo 20 procent. Ponadto w Polsce wciąż obserwujemy preferowanie przez klientów dostępów do Internetu szerokopasmowego o niskich przepustowościach. Tylko około 7 procent użytkowników ma dostęp na poziomie 1Mbit/s. W wielu krajach wysoko rozwiniętych już dziś średnia przepustowość łączy przekracza 4 Mbit/s, a w krajach takich jak Francja czy Holandia, gdzie rządzą już światłowody, można mówić o świadczeniu usług o prędkościach 50 Mbit/s i szybszych.

Złośliwi czytający ten tekst mogą w tej chwili powiedzieć: przecież ta sytuacja to wina firmy, którą pan zarządza. Zapewniam, że mamy poczucie odpowiedzialności społecznej i wiele przedsięwzięć traktujemy jako misyjne. W Polsce główny ciężar inwestycji w infrastrukturę spoczywa na spółkach wchodzących w skład naszej grupy (TP i PTK Centertel). W latach 2003 – 2007 zainwestowaliśmy blisko 17 miliardów złotych w rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce, co stanowiło ponad połowę wszystkich inwestycji na tym rynku. W ramach współpracy z podmiotami publicznymi, głównie urzędami marszałkowskimi, planujemy jako grupa TP do 2013 roku zainwestować w budowę społeczeństwa informacyjnego ponad 400 mln euro. Większość inwestycji zrealizujemy na terenach Polski wschodniej, czyli obszarze najbardziej zagrożonym wykluczeniem cyfrowym. Chcemy w ciągu pięciu lat zapewnić dostęp do usług szerokopasmowego Internetu 90 procentom gospodarstw domowych i 100 procentom klientów biznesowych. Jest to cel ambitny, ale realny jedynie przy założeniu pełnej współpracy między wszystkimi uczestnikami rynku telekomunikacyjnego – UKE, operatorów, rządu i władz samorządowych.

Niezbędnym czynnikiem służącym budowie e-Polski, nie mniej istotnym niż strona finansowa, jest zmiana w podejściu do inwestycji teleinformatycznych. Bez zmiany polityki regulacyjnej i dostosowania jej do potrzeb lokalnych społeczności trudno będzie w Polsce dogonić nie tylko Europę Zachodnią, ale też kraje sąsiedzkie, takie jak Słowacja czy Czechy. Brak elastycznego podejścia ze strony Urzędu Komunikacji Elektronicznej do problemów rynku na trwałe może sprowadzić Polskę do roli europejskiego skansenu telekomunikacyjnego. Przepisy regulacyjne powinny być szyte na miarę – inaczej w przypadku inwestycji w obrębie miast, inaczej w przypadku obszarów wiejskich, gdzie stopa zwrotu inwestycji jest dyskusyjna. Właśnie ze względu na zrównoważony rozwój społeczny i wyrównywanie szans inwestycje w rozwój sieci na tych terenach powinny leżeć na sercu administracji publicznej. Nie oszukujmy się – na obszarach zapóźnionych nie oczekujmy, że mechanizmy rynkowe skłonią operatorów telekomunikacyjnych do dokonywania inwestycji. Koszty budowy nowych sieci wielokrotnie przekroczą zyski, jakie można osiągnąć ze świadczenia tam usług.

Nadal znajdujemy się w ogonie Europy – według raportu Komisji Europejskiej tylko 8,4 proc. Polaków ma dostęp do szerokopasmowego Internetu, dla UE27 średnia ta wynosi ponad dwa razy więcej

Skomplikowane przepisy dotyczące ochrony środowiska, prawa budowlanego czy zagospodarowania przestrzennego powodują, że obecnie inwestycje trwają latami. Operatorzy chcący inwestować są uzależnieni od interpretacji przepisów przez administrację i od dobrej woli przedsiębiorstw energetycznych, zarządców dróg, firm kanalizacyjnych, by w ogóle mieć dostęp do zajmowanego terenu, budowli czy instalacji.

Infrastruktura telekomunikacyjna powinna być traktowana tak samo jak sieć wodno-kanalizacyjna, energetyczna czy inwestycja drogowa. Położenie przysłowiowego kabla powinno być nie przyzwoleniem, ale obowiązkiem w przypadku rozbudowy wyżej wspomnianych sieci. Mam też nadzieję, że przygotowywana przez rząd nowelizacja ustawy o partnerstwie publiczno-prywatnym sprawi, że znikną bariery, które czynią ten akt de facto martwym. Podobnie jak ma to miejsce od sześciu lat w przypadku ustawy o podpisie elektronicznym.

Jestem przekonany, że dobrze zrealizowany projekt pod nazwą e-społeczeństwo uczyniłby Polskę krajem nowych możliwości. Trzeba jednak pamiętać, że w Polsce nadal istotnym problemem jest brak odpowiedniej wiedzy i edukacji w związku z możliwościami, jakie daje wykorzystanie w codziennym życiu nowoczesnych technologii telekomunikacyjnych. Bez wzrostu poziomu świadomości obywateli o korzyściach, jakie płyną z wykorzystania nowoczesnych form elektronicznego kontaktu z urzędami, trudno oczekiwać choćby wzrostu zainteresowania pozyskaniem dostępu do Internetu w domu. W konsekwencji grozić to może narastaniem problemu wykluczenia cyfrowego znacznej części polskiego społeczeństwa. Zatem edukacja na temat praktycznego wykorzystania nowych technologii musi iść w parze z informatyzacją kraju. Jeśli te dwa prądy złączą się w całość, będziemy mogli mówić o Polsce jako państwie trzeciej fali, jak społeczeństwa oparte na wiedzy określił swego czasu wybitny amerykański futurolog Alvin Toffler.

Zbudowanie w Polsce i w całej Europie Środkowej i Wschodniej e-społeczeństwa pozwoli ostatecznie przekreślić tezę o Europie dwóch prędkości. Mimo istnienia pilnej konieczności i wzrastającego oczekiwania Polaków na świadczenie usług internetowych przez administrację publiczną, podobnie jak czynią to już od dłuższego czasu firmy, np. w sektorze bankowym, wciąż nie udaje się nadać prowadzonym pracom właściwego tempa.Jesteśmy dopiero na początku drogi prowadzącej do stworzenia w Polsce e-społeczeństwa. Często urzędy i urzędnicy błędnie rozumieją samo pojęcie e-społeczeństwa. Tak jest na przykład z zamieszczeniem na stronach internetowych urzędów formularzy, które i tak każdy z nas musi wydrukować, wypełnić, własnoręcznie podpisać, wysłać pocztą, a potem odwiedzać w tej sprawie, nawet kilka razy, dany urząd.

Pozostało 90% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację