I mimo że Polska pod względem liczby patentów jest gdzieś na końcu świata, jednak pod względem komplikowania życia,a później znajdowania fantastycznych rozwiązań, niewątpliwie jest mocarstwem.
Oto mamy banki, do których można wpłacać pieniądze, ale można je także stamtąd wypłacać. To odkrycie, rewolucjonizujące światowe finanse, jest tak innowacyjne, że coraz więcej banków używa go w reklamie. Dopiero co akwizytor dużego banku dostarczył mi tabelę kosztów korzystania z konta – cztery strony plus dwie strony tabeli kosztów korzystania z karty kredytowej. Właściwie jedyna czynność darmowa w tym banku to oddychanie. W tabeli nie było opłaty za płatności kartą. Okazuje się, że oczywiście jest taka opłata, tylko „klienci o nią nie pytają, więc nie umieściliśmy”. Dalej odkryłem, że tabela opłat nie zawiera wielu innych obciążeń codziennych operacji. Co najlepsze jednak, gdyby ten sam bank próbował obciążyć użytkownika karty prowizją za zakupy lub wprowadzić choćby część swojej polskiej tabeli w innym kraju, to pewnie zbankrutowałby tego samego dnia, w Polsce zaś uchodzi za solidną i uczciwą instytucję.
Ponieważ korzystanie z polskich kart kredytowych jest trzykrotnie droższe od korzystania z kart europejskich, jasne jest więc, że używają ich albo bardzo bogaci, albo bardzo zdesperowani. To zapewne leży u podstaw wymogu prześwietlania kart kredytowych (i zegarków) na polskich lotniskach – idiotyzmu, którego nie wymyśliła nawet administracja Busha, co już samo w sobie powinno świadczyćo światowej wielkości polskiego wynalazku.
Polskie autostrady, budowane w tempie odwrotnie proporcjonalnym do przeznaczanych na nie wydatków, już w dwa lata po uruchomieniu nadają się do remontu. Powód – nikt nie przewidział, że będą po nich jeździć samochody ciężarowe. Jest to więc kolejne spostrzeżenie na miarę Nobla: polskie autostrady nie są dla ruchu kołowego. Przypomina mi to kilka kolejnych strategii błyskawicznie zmieniających się prezesów LOT. Ogólnie rzecz biorąc LOT, w myśl tych strategii, ma być linią lotniczą. Ma nawet wozić pasażerów. Któż by się tego spodziewał po linii lotniczej? Tylko nikt nie przewidział, że do tego potrzebne będą połączenia i samoloty. Ale od czego inwencja – najważniejszym działaniem okazuje się teraz prywatyzacja, zanim potencjalni akcjonariusze zorientują się, co kupują.
Transport jest w ogóle bardzo wdzięcznym polem do innowacji. Tylko dwa lata zajęło wysoko kwalifikowanym i opłacanym specjalistom ruchu ulicznego odkrycie, że zielone strzałki do skrętu w prawo zdjęto bez sensu. Ale nawet gdy już to ustalili, i tak strzałki nadal zdejmowano. Teraz zapewne ktoś otrzyma nagrodę za racjonalizację, polegającą na zakładaniu tych strzałek z powrotem, co zajmie kolejnych kilka lat. W Warszawie pozakładano już nawet strzałki do skrętu w lewo na kilku wielkich skrzyżowaniach, co totalnie blokuje na nich ruch. Wzmacnia to naszą pozycję ekspertów od dezorganizacji ruchu. Pomaga temu niewątpliwie inne epokowe odkrycie, że przyczyną wypadków jest zawsze nadmierna prędkość. Nie stan drogi, nie poziom wyszkolenia kierowców, nie brak przestrzegania przepisów, nie indolencja policji, nie idioci od rozwiązań drogowych – tylko prędkość. Zgodnie z tym rozumowaniem tylko samochód stojący nie powoduje zagrożeń. W związku z tym mamy nową definicję bezpiecznej jazdy – ruch w bezruchu. No więc może lepiej nie poprawiać dróg i inwestować raczej w tysiące fotoradarów wykrywających, że samochód jednak się poruszył.