Polska powinna maksymalnie wykorzystać przyjęcie euro

Sama zmiana waluty nie jest wystarczającym zabezpieczeniem przed ryzykiem finansowym i nie gwarantuje osiągnięcia stabilnego wzrostu gospodarczego

Publikacja: 14.04.2009 02:22

Polska powinna maksymalnie wykorzystać przyjęcie euro

Foto: Rzeczpospolita

Red

Opublikowany ostatnio raport NBP nt. przystąpienia Polski do strefy euro słusznie podkreśla, że jego długoterminowe korzyści będą z całą pewnością większe niż koszty. Chciałbym jednak wysunąć tezę, że warunkiem przewagi dynamicznych korzyści nad kosztami jest, po pierwsze, optymalny w czasie moment przystąpienia najpierw do ERM2, a dwa lata później do strefy euro. Po drugie, precyzyjne określenie parametrów konwergencji do wspólnej waluty. Wśród tych parametrów szczególną rolę odgrywa dokładne oszacowanie referencyjnego kursu złotego do euro, oraz przyjęcie niższych, a zarazem uproszczonych, stawek podatkowych.

[srodtytul]Większa konsumpcja i inwestycje[/srodtytul]

Potencjalne korzyści z przyjęcia euro włączają między innymi: eliminację ryzyka kursowego i związane z nim obniżenie stóp oprocentowania kredytu, spadek kosztów transakcyjnych wymiany handlowej i kapitałowej oraz poszerzenie źródeł pozyskania kapitału zewnętrznego.

[wyimek]Wejście Polski do ERM2 powinno nastąpić tuż po wygaszeniu kryzysu na rynkach kapitałowych i przełamaniu globalnej recesji [/wyimek]

W ujęciu dynamicznym efekty te z pewnością przyczynią się do wzrostu konsumpcji i inwestycji sektora prywatnego, prowadząc do przyspieszonego tempa wzrostu realnego PKB. Można ponadto oczekiwać, że zamiana złotego na euro pociągnie za sobą także wzmocnienie dyscypliny i wiarygodności polityki makroekonomicznej, poprawę zdolności do absorpcji egzogenicznych wstrząsów ze strony rynków finansowych, i redukcję kosztów obsługi długu publicznego.

Wśród dodatkowych korzyści makroekonomicznych można także zidentyfikować poprawę struktury ryzyka napływu kapitału zewnętrznego. Notowane w obecnym czasie silne wahania kursu złotego przyczyniają się do wzrostu udziału krótkoterminowych lokat kapitałowych o charakterze spekulacyjnym. Eliminacja ryzyka kursowego z pewnością zadecyduje o przewadze napływu kapitału długoterminowego. W skali mikroekonomicznej bilans korzyści w stosunku do ewentualnych kosztów jest również pozytywny. W dodatku do obniżenia kosztów transakcyjnych związanych z wymianą handlową ujednolicenie waluty pozwoli także na uproszczenie rachunków bilansowych, a tym samym systemu zarządzania gotówką przedsiębiorstw.

Realizacja korzyści jest w znacznej mierze uwarunkowana wspomnianym precyzyjnym ustaleniem kursu referencyjnego złotego do euro. Oficjalny kurs referencyjny powinien się opierać na oszacowaniu kursu równowagi długoterminowej przy włączeniu dynamiki podstawowych wskaźników konwergencji fiskalnej i monetarnej. Istnieje bowiem zagrożenie, że wycena kursu oficjalnego na zbyt słabym poziomie może wywołać spadek realnych oszczędności, wzmożenie wymagań płacowych oraz presje inflacyjne. Z kolei zbyt silny złoty może doprowadzić do erozji obecnej przewagi kosztów produkcji krajowej nad krajami strefy euro, a zatem do spadku inwestycji i eksportu.

[srodtytul]Kiedy wejść do ERM2[/srodtytul]

Kluczowym warunkiem realizacji korzyści z przystąpienia do strefy euro staje się obecnie określenie optymalnego momentu wejścia do ERM2. Gospodarka Polski wydaje się spełniać w pewnym zakresie strukturalne i instytucjonalne uwarunkowania wypływające z podstawowych koncepcji teoretycznych optymalnej strefy walutowej (OSW).

Przystąpienie do OSW musi być związane z wypracowaniem zdolności do efektywnej absorpcji zewnętrznych szoków o charakterze asymetrycznym, zwłaszcza na rynku pracy, a także w sferze produkcji i wymiany handlowej. Polski rynek pracy wydaje się dziś dostatecznie elastyczny (tj. spełniający kryterium OSW sformułowane przez R. Mundella).

Struktura produkcji krajowej jest wystarczająco zdywersyfikowana (zgodnie z kryterium P. Kenena) i stopień otwarcia gospodarki jest stosunkowo wysoki (zgodnie z kryterium R. McKinnona). Wydawałoby się zatem, że przynajmniej ze względu na dostateczne przygotowanie instytucjonalne i strukturalne polskiej gospodarki przyjęcie euro byłoby pożądane w możliwie najszybszym trybie.

Pozostaje jednak pytanie, czy decyzja o przystąpieniu do ERM2 i euro powinna uwzględniać obecne reperkusje związane ze światowym kryzysem, już nie tylko finansowym, ale wręcz systemowym. Kryzys ten ma charakter złożony i wielofazowy, polega w zasadzie na przemieszczaniu się spekulacyjnej bańki kapitałowej, wędrującej z amerykańskiego rynku hipotecznego poprzez różnego rodzaju derywaty finansowe, a ostatnio nawet normalnie wolne od ryzyka amerykańskie obligacje rządowe. Wynikające z tego procesu przesuwanie lokat kapitałowych do instrumentów o obniżonym zakresie ryzyka przyczynia się do odpływu kapitału z rynków wschodzących, w tym także z Polski, co tłumaczy ostatnią nadmierną deprecjację złotego w stosunku do euro i dolara. Szacunki kursu równowagi dynamicznej złotego do euro powinny się oprzeć na „wygładzonych” zmiennych redukujących wpływ niedowartościowania złotego w ostatnich kilku miesiącach.

Światowy kryzys stanowi przeszkodę w spełnieniu przez Polskę oficjalnych kryteriów konwergencji monetarnej sformułowanych w traktacie z Maastricht. Dotyka on wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej, choć w nierównomiernym stopniu. Te, które doświadczają najgłębszej recesji, są obarczone poważnym ryzykiem deflacyjnym

Według danych Eurostatu za luty bieżącego roku przeciętna stopa inflacji (opartej na zharmonizowanym indeksie cen konsumpcyjnych) Irlandii, Portugalii i Hiszpanii sięgała zaledwie 0,3 proc. w skali rocznej. Sytuacja ta generuje stopę referencyjną inflacji według traktatu z Maastricht na poziomie 1,8 proc. (czyli 1,5 pkt proc. powyżej przeciętnej trzech krajów UE o najniższej inflacji). Zatem inflacja w Polsce sięgająca 3,3 proc. w skali rocznej poważnie przekracza próg referencyjny. Teoretycznie rzecz biorąc, kryterium inflacyjne mogłoby być osiągnięte w najbliższych kilku miesiącach za pomocą znacznej podwyżki stóp procentowych, co miałoby jednak dewastujący wpływ na aktywność gospodarczą.

[wyimek]Światowy kryzys stanowi przeszkodę w spełnieniu przez Polskę kryteriów konwergencji monetarnej sformułowanych w traktacie z Maastricht[/wyimek]

[srodtytul]Poczekajmy na koniec kryzysu[/srodtytul]

Wydaje się więc, że kilkumiesięczne odłożenie wejścia do ERM2, przynajmniej do momentu wygaszenia tendencji deflacyjnych w UE, byłoby racjonalnym posunięciem. Polska nie powinna być bowiem ukarana za potknięcia gospodarcze innych członków Unii. Można zarazem wyrazić oczekiwanie, że tendencje wzrostu cen w naszej gospodarce osłabną w drugiej połowie bieżącego roku do poziomu pozwalającego na spełnienie kryterium inflacyjnego pod koniec roku.

Drugie kryterium konwergencji monetarnej, czyli kryterium stóp procentowych, jest obecnie przez Polskę spełnione. Według danych za luty referencyjna stopa oprocentowania dziesięcioletnich obligacji rządowych zgodna z zasadami Maastricht osiągnęła poziom 6,62 proc. (2 pkt proc. powyżej przeciętnej stopy Irlandii, Portugalii i Hiszpanii), podczas gdy odpowiednik stopy obligacji polskich wynosił w tym samym czasie 5,97 proc. Przy założeniu konsekwentnego utrzymywania dyscypliny fiskalnej istnieje realna szansa na spełnienie przez Polskę tego kryterium w najbliższej przyszłości. Należy w tym momencie dodać, że obydwa kryteria konwergencji fiskalnej, czyli utrzymanie deficytu budżetowego na poziomie nieprzekraczającym 3 proc. oraz długu publicznego poniżej 60 proc. w stosunku do PKB, jest obecnie realnie możliwe.

Ta sprzyjająca sytuacja wynika stąd, że polski rząd nie stoi obecnie przed koniecznością drastycznej rekapitalizacji banków czy stymulowania popytu wewnętrznego. Dokonywanie tego typu zastrzyków przez rządy Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej odciąża nasz rząd z potrzeby stosowania podobnych impulsów fiskalnych.

Wejście Polski do ERM2 powinno nastąpić tuż po wygaszeniu obecnego kryzysu na międzynarodowych rynkach kapitałowych i przełamaniu globalnej recesji. Poprawa koniunktury w skali międzynarodowej nastąpi prawdopodobnie nie wcześniej niż w drugiej połowie bieżącego roku.

W celu zmaksymalizowania korzyści z konwergencji do euro konieczne jest także ustalenie optymalnego wariantu polityki monetarnej. Dotychczas stosowana strategia bezpośredniego celu inflacyjnego (BCI) już spełniła swoje zadanie, doprowadzając do stabilności ogólnego poziomu cen, a zarazem do złagodzenia mechanizmów indeksacji cen i oczekiwań płacowych. Jednak całkowita rezygnacja ze strategii BCI w momencie wejścia do ERM2 oraz radykalny powrót do polityki opartej wyłącznie na stabilności kursu do euro jest rozwiązaniem niepożądanym. Tak gwałtowny zwrot strategii polityki pieniężnej mógłby podważyć jej wiarygodność, umocnioną w ostatnim okresie poprzez konsekwentną realizację strategii BCI – zwłaszcza w przypadku suboptymalnego wyboru kursu referencyjnego. System ERM2 zapewnia bowiem wystarczający zakres dopuszczalnych wahań kursu pozwalający na realizację podwójnego celu polityki pieniężnej: stabilnej trajektorii inflacji oraz utrzymania kursu złotego do euro w ramach dopuszczalnego pasma wahań. Racjonalnym wyborem wydaje się więc tzw. elastyczny wariant strategii BCI spójny z podstawowymi zadaniami konwergencji do wspólnej waluty.

[srodtytul]Konieczne reformy[/srodtytul]

Obecny globalny kryzys systemowy dostarcza nam dodatkowych refleksji w zakresie prowadzenia długofalowej polityki gospodarczej, której celem powinna być maksymalizacja korzyści z przystąpienia do strefy euro. Kryzys ten ujawnia bowiem, wbrew powszechnym przekonaniom, że samo przystąpienie do euro nie jest wystarczającym zabezpieczeniem przed ryzykiem finansowym i nie gwarantuje osiągnięcia stabilnego wzrostu gospodarczego. Ostatnie perturbacje systemu bankowego i załamanie gospodarcze Irlandii czy też Portugalii są tego najlepszym przykładem. Chodzi więc o wypracowanie dalszych usprawnień systemu gospodarczego niezależnie od realizacji procesu konwergencji do strefy euro.

[i]Autor jest profesorem ekonomii w J. F. Welch College of Business, Sacred Heart University; profesorem IWH Halle oraz członkiem Rady Naukowej Fundacji CASE.Tytuł pochodzi od redakcji [/i]

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację