Nie kieruje armią pracowników – bezpośrednio podlega mu tylko kilkuosobowy zespół maklerów. Jednak jego zarobki przekraczają te osiągane przez prawie wszystkich szefów największych polskich banków. Tylko w 2008 r. wynagrodzenie Stanisława Waczkowskiego wyniosło 4,4 mln zł, dodatkowy ponad 1 mln zł pobrał jako dywidendę z zysku spółki. Dla porównania w ubiegłym roku prezes giełdowej spółki zarobił średnio ponad 1 mln zł.
Zdaniem osób z branży na pozycję najlepiej zarabiającego maklera w Polsce Waczkowski ciężko pracował wiele lat. Wszyscy podkreślają jego profesjonalizm i otwartość na ludzi.
– Jest osobą sympatyczną, która bardzo szybko nawiązuje kontakty. Dodatkowo ma dużo pomysłów inwestycyjnych i jest jednym z najsprawniejszych maklerów na rynku – mówi Robert Nejman, doradca inwestycyjny. Mimo sukcesów nadal ciężko pracuje. Każdego dnia pracę w biurze rozpoczyna o 7 rano, zbierając najświeższe informacje, przeglądając prasę i kontaktując się z inwestorami w Londynie.
Prywatnie kocha tenis ziemny i książki biograficzne. Na codzień jeździ wartym kilkaset tysięcy złotych czarnym astonem martinem DB9 – samochodem Jamesa Bonda.
Ten absolwent SGH już w wieku 21 lat zdobył licencję maklerską, która otworzyła mu drogę do kariery. Pierwsze kroki jako asystent maklera stawiał 15 lat temu w ABN Ambro. Dziewięć lat później był już członkiem zarządu DM Banku Handlowego. W 2006 r. wraz z najbardziej doświadczonymi maklerami z tego domu przeszedł do Ipopemy. – Z perspektywy czasu to była bardzo dobra decyzja i podjęliśmy ją w odpowiednim momencie – ocenia Stanisław Waczkowski.