Tym samym realizuje się scenariusz, o którym pisaliśmy: niska cena emisyjna to większe szanse powodzenia emisji i okazja na ogłoszenie sukcesu emisji przez ministra skarbu. A dzięki sprzedaży praw poboru na rzecz państwowego BGK zmniejszy się dziura budżetowa.

Jednak taka skala dyskonta oznacza też, że stracą obecni inwestorzy PKO BP, którzy nie zdecydują się na wzięcie udziału w obecnej emisji i nie sprzedadzą przysługującego im prawa poboru. Ryzyko, że tak się stanie, jest znaczne, bo ponad 50 tys. posiadaczy akcji banku to niedoświadczeni inwestorzy, których jedynym kontaktem z giełdą był zakup akcji przed pięcioma laty. Wielu z nich może nawet nie usłyszeć o tym, że mają prawo do zakupu nowych akcji PKO BP.

Przejawem lekceważenia inwestorów był też fakt, że musieli oni tak długo czekać na ogłoszenie ceny emisyjnej nowych akcji. Tym bardziej że to czwartek był ostatnim dniem, w którym można było nabyć akcje banku dające prawo poboru do walorów z nowej emisji.

Wątpliwości, czy kampania informacyjna PKO BP jest wystarczająca, ma też nadzór finansowy, który będzie żądał w tej sprawie wyjaśnień od władz banku. Wydaje się więc, że teraz minister skarbu – jeśli nie chce zrazić do swoich działań drobnych inwestorów – powinien zachęcić bank do jeszcze większej akcji informacyjnej. Wszystko po to, by także oni mieli okazję i czas do podjęcia racjonalnych decyzji.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/10/01/minister-skarbu-kontra-najmniejsi-akcjonariusze-pko-bp/]Skomentuj[/link][/ramka]