Kotil, dziś 59-latek, jest inżynierem lotniczym. Z wyróżnieniem skończył studia na Politechnice Stambulskiej. W nagrodę otrzymał stypendium Ministerstwa Przemysłu na studia doktoranckie na Uniwersytecie Michigan w Ann Arbor w USA. Zrobił tam dwa doktoraty – z inżynierii i mechaniki lotniczej. Specjalizował się m.in. w komputerowym projektowaniu samolotów, dynamice oraz pracach nad zmęczeniem metalu.
Po powrocie do Turcji w 1991 roku został prodziekanem Wydziału Inżynierii Lotniczej na Politechnice Stambulskiej, prowadził zajęcia z projektowania samolotów, jednocześnie zarządzał centrum komputerowym uczelni. W latach 1994–1997 pracował w stambulskim magistracie, gdzie kierował działem technicznym. Potem ponownie wyjechał do Stanów Zjednoczonych, bo zaproponowano mu pracę na stanowisku szefa Departamentu Koordynacji, Planowania i Badań w Advance Innovative Technologies w Nowym Jorku.
Wiosną 2003 roku ściągnęły go do kraju Turkish Airlines, oferując stanowisko wiceprezesa ds. technicznych. Prezesem został dwa lata później.
Jego wizja była jasna: wykorzystać strategiczne położenie między Europą i Azją i zaoferować połączenia z przesiadką w Stambule. Miał wtedy wielu przeciwników wątpiących, czy „prosty inżynier” nie porwał się na zbyt ambitne cele. Ale po roku zarządzania linią przez Kotila Stambuł stał się jednym z dziesięciu najszybciej rozwijających się lotnisk na świecie.
Jesienią 2007 roku, kiedy było już oczywiste, że branżę czeka kryzys, ale mało który przewoźnik decydował się wówczas na głęboką restrukturyzację, Kotil mówił „Rzeczpospolitej”: – Na wielki mróz zakładamy ciepłe palto. Będziemy gromadzić gotówkę i dobrze się przyjrzymy, co w firmie mogłoby funkcjonować lepiej.