W okresie poprzedzającym wybuch obecnego kryzysu finansowego dominował pogląd, że deregulacja rynków finansowych może mieć następstwa tylko korzystne. Zakładano, że sprzyja ona rozwojowi systemu finansowego, który coraz sprawniej przemieszcza oszczędności do miejsc, gdzie są najefektywniej wykorzystywane. Wierzono, że powstawanie kolejnych rynków finansowych zwiększa różnorodność dostępnych instrumentów finansowych.
Założenia te były ogólnie słuszne i wynikały z wcześniejszych doświadczeń. Badania potwierdzały korzystny wpływ rozwoju systemu finansowego na wzrost gospodarczy, a wcześniejsze doświadczenia mówiły, że powstawanie kolejnych rynków instrumentów pochodnych rzeczywiście umożliwiało zabezpieczanie się przed nowymi rodzajami ryzyka. Publikacje mówiące, że rozwój sektora finansowego następował jednak kosztem wzrostu ryzyka systemowego, pozostawały bez echa nawet wtedy, gdy pisali o tym tak znani ekonomiści jak Raghuram Rajan, wybitny profesor Uniwersytetu w Chicago.
Wszystko więc zdawało się przemawiać za liberalizacją systemów finansowych. Dlatego tworzono systemy nadzoru, które miały opierać się w dużej mierze na tzw. dyscyplinie rynkowej, a więc na przeświadczeniu, że uczestnicy życia gospodarczego są w stanie ocenić sytuację, w jakiej znajdują się partnerzy zawieranych przez nich transakcji.
[wyimek]Banki centralne będą teraz częściej stosować strategię opierania się wiatrowi – podnosić stopy procentowe, by hamować nadmierny wzrost akcji kredytowej[/wyimek]
Rzeczywistość okazała się inna. Henry Kaufman zwrócił uwagę na smutny paradoks sytuacji, w której banki centralne, same dbając o jak największą przejrzystość swej polityki pieniężnej, pozwoliły na zmiany instytucjonalne i osłabienie nadzoru, których efektem była coraz mniejsza przejrzystość rynków i instytucji finansowych. Ogromna skala obecnego kryzysu wynikła w dużej mierze stąd, że nie było dostatecznej informacji, w jakiej naprawdę sytuacji są poszczególne instytucje finansowe. Jak nigdy w przeszłości, z ogromną wprost siłą ujawniły się konsekwencje asymetrii informacji, przed którymi przestrzegali Joseph Stiglitz i Andrew Weiss.