Na jednym z biurowców w centrum Warszawy wisi ogromny plakat reklamujący transmisje meczów piłkarskich w jednej ze stacji telewizyjnych. Na plakacie – fotografie kilku piłkarzy w klubowych koszulkach, każda z wyraźnym logo bukmachera – sponsora drużyny. Czy zamiarem zleceniodawców plakatu było reklamowanie gier hazardowych? Wydaje się, że nie. Jednakże zlecając powieszenie reklamy, dział marketingu stacji telewizyjnej zupełnie nieświadomie, jak sądzę, naruszył zakaz reklamy zakładów bukmacherskich wynikający z ustawy o grach hazardowych. Zakaz, którego złamanie skutkuje odpowiedzialnością karnoskarbową, obejmuje bowiem m.in. „publiczne rozpowszechnianie znaków towarowych” wykorzystywanych przez organizatorów gier hazardowych
Uchwalona w ogromnym pośpiechu ustawa o grach hazardowych znacząco rozszerzyła istniejący przed 1 stycznia 2010 r. zakaz reklamy gier i zakładów. Niestety, szerokie, a zarazem niejasne definicje reklamy, promocji i informowania o sponsorowaniu przez organizatorów gier hazardowych mogą się okazać pułapką dla tych, którzy z organizowaniem hazardu nie mają nic wspólnego. Być może w tym przypadku trzeba było umieścić takie zdjęcia piłkarzy, aby żadne logo bukmachera nie było widoczne. Ale co ma zrobić taka stacja, gdy logo znajduje się na koszulkach piłkarzy rozgrywających transmitowany na żywo mecz? Dokładna analiza dosłownego brzmienia przepisów prowadzi do wniosku, iż taka transmisja jest zakazana... Inne przykłady niejasności przepisów ustawy można by długo mnożyć. Niestety, projekt zmiany ustawy, przyjęty ponownie w ubiegłym tygodniu przez rząd, nie wnosi żadnych pozytywnych zmian.
Oczywiście, można się spierać, jakie rozwiązanie jest bardziej słuszne: liberalne, które przyjmuje coraz więcej krajów unijnych, czy też – jak przyjęte w polskiej ustawie – idące w stronę licznych ograniczeń i zakazów. Niezależnie od tego, przyjmując którykolwiek z modeli, ustawodawca powinien zadbać o przemyślane i dopracowane rozwiązania. Wprowadzenie zakazów jest pozornie najprostszą ścieżką, w rzeczywistości może się ona okazać wyjątkowo nieskuteczna.
[i]Bartosz Andruszaniec - starszy prawnik w kancelarii Allen & Overy[/i]