Oficjalnym powodem dymisji jest obawa b. prezesa, że bank zostanie bez zarządu, ponieważ w tym samym czasie, kiedy kończy się jego kadencja powinni odejść także trzej wiceprezesi. Sam Tuma powiedział, że chciał w ten sposób skrócić czas niepewności co do tego, kto go zastąpi.

Prezydent Czech, Vaclav Klaus powiedział wczoraj, że nie ma jeszcze kandydata na miejsce Tumy. Wśród potencjalnych następców wymienia się dwóch wiceprezesów — Mojmira Hampla i Miroslava Singera, z którymi ostatnio Tuma był w otwartym konflikcie.

Problem dotyczył stosunków Czech z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. I Hampl i Singer w publikacjach w prasie zagranicznej otwarcie krytykowali fundusz, a Tuma publicznie tłumaczył, że są to prywatne poglądy obu wiceprezesów. Dodatkowo jeszcze obydwaj są eurosceptykami, zwolennikami odłożenia momentu wejścia Czech do eurolandu. Ich zdaniem korzyści z przyjęcia euro są bardzo wątpliwe, zwłaszcza kiedy kraj jest niewielki.

Zdaniem Vojtecha Bendy, ekonomisty ING w Pradze jeśli prezydent chce utrzymać ciągłość władzy w banku, powinien wyznaczyć któregoś z obecnych wiceprezesów. — Singer jest dłużej w zarządzie banku, ale z kolei Hampl był ostatnio bardzo widoczny z powodu krytykowania MFW. To z kolei może spodobać się prezydentowi Klausowi — mówił Benda. Jego zdaniem jednak zmiana na stanowisku prezesa nie spowoduje większych zawirowań. Może do nich natomiast dojść wówczas, gdy w przyszłym roku aż trzy osoby opuszczą zarząd. Tego właśnie — oficjalnie- chciał uniknąć Tuma.

Teraz decyzja zależy od prezydenta. Singer jest zwolennikiem większej elastyczności w zmianie stóp procentowych. Razem z innym członkiem zarządu, Vladimirem Tomsikiem głosował w marcu za obniżeniem stóp procentowych. Hampl głosował tak jak większość — za ich utrzymaniem na obecnym poziomie (1 proc.) Tak samo zresztą głosował Zdenek Tuma. Był to jeden z niewielu przykładów, kiedy i Tuma i Hampl mieli takie samo zdanie.