Resort zdecydował się właśnie na wykonanie wyliczeń, które nie mają większego sensu, by za wszelką cenę pokazać, że fundusze emerytalne to samo zło dla finansów państwa. Wysłane przez Ludwika Koteckiego, wiceministra finansów, do Ministerstwa Pracy w zamyśle miały pokazać, co będzie, jeśli składka nie zostanie zmniejszona. Według nich tylko z tego powodu dług publiczny i koszty jego obsługi do 2060 roku wzrosłyby o gigantyczną kwotę ponad 30 bln zł(!). Dla porównania w 2009 r. było to ponad 270 mld zł. Takie wartości przemawiają do wyobraźni.

Jest tylko jeden mały szkopuł. Wyliczenia pokazują jedynie obecny mechanizm finansowania emerytur. Przypomnijmy: dziś prawie wszystkie emerytury są wypłacane z ZUS. W kolejnych latach stopniowo ich wartość będzie spadała, a kolejne roczniki odchodzące na zasłużoną emeryturę będą otrzymywać coraz większą część świadczenia z funduszy emerytalnych. W końcowym efekcie ZUS powinien przestać wymagać stałego finansowania ze strony państwa. Oczywiście stanie się to dopiero za kilkadziesiąt lat, gdy wszyscy emeryci będą klientami OFE. Wtedy emerytury będą w mniejszym stopniu zależne od wpłat pracujących. Taki był plan twórców reformy, ale Ministerstwo Finansów tego w rachunkach nie uwzględnia.

Rozumiemy, że dla resortu finansów kwestia narastającego długu publicznego jest priorytetowa. Ale trzeba walczyć uczciwie, a nie posiłkować się tak dziwnymi prognozami. Walkę z długiem można wygrać, tnąc wydatki, a nie ograbiając przyszłych emerytów. Mamy nadzieję, że tak właśnie zrobi premier Donald Tusk. I że posłucha opinii Rady Gospodarczej, która ma mu doradzać, a która jest przeciw propozycjom minister pracy i ministra finansów.

Ale zanim premier cokolwiek postanowi, szykuje się kolejna batalia. W poniedziałek odbędzie się konferencja uzgodnieniowa na temat propozycji zmian w prawie przedstawionych przez minister pracy Jolantę Fedak już w styczniu. Zresztą długo oczekiwana. Oprócz wspomnianej obniżki składki, która trafia do OFE, resort proponuje także wypłatę jednorazową pieniędzy zgromadzonych w II filarze, jeśli kapitał zgromadzony w I filarze jest wystarczający do wypłaty dwukrotności minimalnej emerytury, oraz możliwość przeniesienia się z OFE do ZUS na kilka lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Minister pracy chce także dodać do nich likwidację obowiązku uczestnictwa w OFE, czyli powrót do ZUS.

Propozycje te mają więcej przeciwników niż zwolenników. Pokazuje to także wynik konsultacji społecznych.