Nowy szef zacznie pracę dla Philipsa pod koniec tego roku jako dyrektor zarządzający, by przed odejściem na emeryturę obecnego prezesa Gerarda Kleisterlee przejąć jego obowiązki przed oficjalnym objęciem funkcji z dniem 1 kwietnia 2011 r.

Frans van Houten ma 50 lat i opinię specjalisty od restrukturyzacji. – Cieszę się z jego powrotu do firmy, pracowaliśmy razem i był silnym punktem mojego zespołu – stwierdził Gerard Kleisterlee. Nowy szef Philipsa od 2006 r. zasiadał w zarządzie koncernu, choć miał także wiele zajęć dodatkowych.

Philips w komunikacie podaje, że celem nowego prezesa jest zwłaszcza podniesienie zyskowności produkcji sprzętu medycznego oraz elektronicznego. Ma w tym doświadczenie – jest doradcą zarządu grupy ING, w której pracuje przy wydzieleniu działalności ubezpieczeniowej i bankowej. Wcześniej odpowiadał także za proces restrukturyzacji w spółce ASM International produkującej półprzewodniki. Po ogłoszeniu komunikatu o jego nominacji na prezesa akcje Philipsa zdrożały o 0,5 proc. Jego awans jest w zasadzie przesądzony – zgodę muszą jeszcze wyrazić akcjonariusze, ale to formalność. Van Houten, absolwent prestiżowego Erasmus University w Rotterdamie, zna firmę bardzo dobrze. W 1986 r. zaczął pracę w dziale marketingu i sprzedaży spółki Philips Data Systems. Szybko się sprawdził, więc awansował. Został prezesem spółki Airvision, powołanej przez Philipsa w 1992 r. Produkowała systemy audio i wideo dla pasażerów linii lotniczych, a już po roku została sprzedana za 12 mln dol. BE Aerospace.

W tym samym roku został wiceprezesem ds. sprzedaży międzynarodowej w Philips Kommunikations Industrie. W 1996 r. zaczął się zajmować sprzętem elektronicznym, z którym do dzisiaj jest kojarzony. Musiał się przenieść do Singapuru, a odpowiadał za rozwój w Azji, Afryce, w rejonie Pacyfiku i na Bliskim Wschodzie. W 2002 r. został wiceprezesem całego segmentu sprzętu elektroniki konsumenckiej Philipsa, a rok później trafił do komitetu zarządzającego. W 2004 r. dodatkowo został prezesem spółki Philips Semiconductors.

Dzisiaj Philips jest już inną firmą, jeśli chodzi o sprzęt elektroniczny, stracił rynek na rzecz głównie azjatyckich firm, jak LG, Panasonic czy Samsung, choć nie rezygnuje z walki o udziały. Jest największym na świecie producentem artykułów oświetleniowych oraz jednym z trzech głównych graczy, jeśli chodzi o sprzęt medyczny. Od 2008 r. w firmie trwa program oszczędnościowy – kwartalnie straty przekraczały nawet 1 mld euro. Spółka zaczyna wychodzić na prostą, a nowy prezes na pewno ten proces przyspieszy.