Już za kilka tygodni będzie wiadomo, jak długo Mirosław Bieliński pokieruje Energą. Wszystko zależy do tego, która firma kupi od ministra skarbu pakiet akcji gdańskiej grupy. Przetarg wchodzi w decydującą fazę – w poniedziałek upływa termin składania ostatecznych ofert. Jeżeli wygra go Polska Grupa Energetyczna, to ma on duże szanse na zachowanie stanowiska.
Nie jest tajemnicą, że prezes Bieliński chętniej widziałby Energę na giełdzie niż w rękach inwestora branżowego. Ale jego zabiegi zmierzające do przekonania ministra skarbu do oferty publicznej nie przyniosły rezultatu. Gdy wiosną się okazało, że wybór inwestora dla Energi jest przesądzony, szef grupy postanowił jednak kontynuować to, co zaczął wcześniej, czyli program inwestycyjny. I okazał się w tym na na tyle skuteczny i wiarygodny, że przekonał banki do finansowania.
W opinii ekspertów plany inwestycyjne Energi wyglądają na tle innych państwowych grup wyjątkowo realistycznie. Istotne znaczenie przy tym ma fakt, że zarząd gdańskiej grupy postawił na rozwój energetyki zielonej. W planach jest m.in. budowa biogazowni, największej w Polsce elektrowni opalanej gazem ziemnym, a także nowy stopień wodny na Wiśle w rejonie Nieszawy. Wszystkie te projekty Energi wpisują się w promowaną przez Unię Europejską politykę ochrony klimatu. Na dodatek są mniej ryzykowne od budowy bloków węglowych, obciążonych obowiązkiem zakupu pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, których cenę trudno przewidzieć.
Jednocześnie okazało się, że Mirosław Bieliński bardzo sprawnie potrafi prowadzić negocjacje z bankami, w tym z międzynarodowymi instytucjami finansowymi. Na przykład do finansowania inwestycji w sieci, poprawiających bezpieczeństwo dostaw energii w północnej i środkowej Polsce, przekonał Nordycki Bank Inwestycyjny, EBI i Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju. W sumie zgodziły się pożyczyć gdańskiej grupie 2,5 mld zł. Z kolei BGŻ gotów jest współpracować z Energą przy finansowaniu budowy biogazowni i elektrowni biogazowych.
Znacznie gorzej prezes Bieliński radzi sobie ze swoją załogą. Ale też związki zawodowe działające w Enerdze działają wyjątkowo odważnie. Konflikt z zarządem doprowadził niemal do strajku.