[b]Więcej w dzisiejszymm dodatku [link=http://www.rp.pl/temat/449164.html]{eko}+[/link][/b]
Alessandro Profumo, opuszczając w ubiegłym tygodniu po 13 latach stanowisko prezesa włoskiego banku UniCredit, dostał 38 mln euro, czyli ponad 50 mln dolarów. To najwyższa odprawa w historii Włoch. Jak jednak podkreślają analitycy, gdyby Profumo kierował amerykańską firmą i odszedłby przed finansowym krachem, jego złoty spadochron byłby co najmniej dwukrotnie większy.
W tym roku opinię publiczną oburzyło 17 mln dolarów, które na odchodne dostał szef koncernu BP Tony Hayward. Jego firma znalazła się w ogniu krytyki, gdy wyciek ropy z odwiertu zanieczyścił Zatokę Meksykańską. Analitycy przypominali jednak, że Haywarda nagrodzono za kilkanaście lat sukcesów na menedżerskich stanowiskach w koncernie.
W USA korporacje zawsze były hojne, a w czasach prosperity nawet bardzo. To wtedy prezesi największych firm rywalizowali wysokością odpraw. Rekord należy do Williama McGuire'a, który w 2006 roku, odchodząc po 15 latach z fotela szefa medycznej firmy UnitedHealth Group, zainkasował 1,2 mld dolarów.
Nagradzano nie tylko sukcesy. W 2007 roku Robert Nardelii zainkasował 210 mln dolarów, choć jako prezes zostawiał sieć Home Depot w gorszym stanie niż w chwili objęcia stanowiska.