W kryzysie wysokość budżetu została ponownie wyznaczona przez tzw. płatników netto, czyli kraje, które wpłacają więcej do unijnej kasy, niż z niej dostają. Negocjacjom ton nadało osiem państw, w tym Niemcy, Francja i Wielka Brytania, sprzeciwiając się jakiejkolwiek podwyżce płatności na 2012 r. ponad inflację. Ostatecznie po długich mediacjach polskiej prezydencji Parlament i Rada zgodziły się na uchwalenie budżetu z 129,1 mld euro na płatności. Oznacza to podwyżkę o 1,86 proc. w stosunku do 2011 r.
Zdaniem europarlamentu zabiegającego o wzrost o ponad 5 proc. to zdecydowanie za mało, by sfinansować coraz większą liczbę zadań, które bierze na siebie Unia, w tym europejską dyplomację, zarządzanie migracjami czy pomoc humanitarną. Tym bardziej że budżet ten de facto się skurczy, jeśli weźmiemy pod uwagę prognozę inflacji na poziomie ok. 2 proc.
W unijnej kasie już brakuje gotówki. Doskonale to widać na przykładzie budżetu korygującego na 2011 r. Komisja Europejska wnioskowała w nim o zwiększenie płatności na 2011 r. o dodatkowe 550 mln euro, by dofinansować Europejski Fundusz Społeczny (Polska jest jednym z jego głównych beneficjentów) i granty naukowe. Jednak koalicja ośmiu państw zgodziła się jedynie na 200 mln euro. A co z pokryciem pozostałych 350 mln euro? Odłożono to na później.
Tylko że takie odkładanie może oznaczać, że 2012 r. będziemy potrzebować nie dodatkowych 550 mln euro, ale 3 mld. Czy wówczas państwa członkowskie pokryją tę kwotę, czy też znowu zlekceważą swoje zobowiązania wobec adresatów programów UE? Kto zwróci beneficjentom funduszy strukturalnych zainwestowane bądź pożyczone przez nich pieniądze?
Sprzeciw ośmiu płatników netto wobec podwyższenia płatności pokazuje nie tylko ich chęć zmniejszenia budżetu UE, ale jest także niepokojącym atakiem na wiarygodność KE. Zarówno Francja, jak i Niemcy uznały szacunki KE dotyczące budżetu korygującego na 2011 r. za nierzetelne. Tymczasem Komisja jest jedyną instytucją zdolną ocenić potrzeby finansowe UE. Podważanie jej autorytetu przez unijne potęgi nie wróży dobrze toczącym się negocjacjom w sprawie wieloletniego budżetu UE na lata 2014 – 2020. Polityka coraz większej liczby państw staje się zakładnikiem sytuacji wewnętrznej. Nie tylko działa to na niekorzyść projektu europejskiego i solidarności, ale także przyniesie negatywne konsekwencje dla samych państw UE, kiedy się zorientują, że w unijnej kasie zabraknie pieniędzy dla naukowców, samorządowców, przedsiębiorców czy rolników.