Część z nas, szczególnie lubiąca egzotyczne wakacje, z napięciem czytała wiadomości o będącej skutkiem intensywnych deszczy monsunowych ogromnej powodzi, która w listopadzie i na początku grudnia ubiegłego roku zalała częściowo stolicę Tajlandii Bangkok. Dla przypomnienia – Tajlandia, kraj o 65 mln ludności w 2010 roku osiągnął PKB na poziomie 585 mld dolarów (1,8 bln złotych) i wzrost PKB w wysokości 7,8 proc.
W „Bangkok Post", wiodącej codziennej anglojęzycznej gazecie wydawanej w Bangkoku, były artykuły warte uwagi nie tylko turystów mających udać się do Tajlandii, ale i naszych decydentów. I tak, zrecenzowany został 682-stronicowy raport Banku Światowego zatytułowany „Cities and floods" (miasta i powodzie), który zaleca m.in. stosowanie dwutorowej polityki prewencji powodzi i zalewów, na którą składają się inwestycje strukturalne w postaci budowy infrastruktury przeciwpowodziowej (tamy, wały, kanały irygacyjne itd.) oraz inwestycje pozastrukturalne, czyli budowa systemu wczesnego ostrzegania, lokalna polityka użytkowania terenów (niedopuszczanie do jakichkolwiek trwałych inwestycji na terenach zalewowych). Niby to wszystko, co jest w raporcie, jest nader oczywiste, ale jak wykazały w Polsce powodzie w 1997 r., a szczególnie w 2011 r., niekoniecznie jest praktycznie wdrażane.
Z zainteresowaniem przeczytałem o decyzji rządu Tajlandii uruchamiającej pokaźne środki na budowę wałów przeciwpowodziowych w siedmiu rejonach, które bardzo ucierpiały w rezultacie ostatniej powodzi. I nie chodzi tutaj o wielkość dodatkowych kwot niezbędnych do budowy łącznie ponad 90 km wałów przeciwpowodziowych, ale o tempo, w jakim te wały mają być zbudowane.
W poszczególnych rejonach długość wałów wynosi od 5 – 7 kilometrów do ok. 70 w jednym z okręgów. Terminy: od 30 lipca 2012 r. (!) do 30 września 2012 r. dla rejonu, w którym ma być zbudowane 70 km wałów. Kiedy premier, pani Yingluck Shinawatra, zapytała jednego z naczelników w rejonach powodzi, kiedy mogą rozpocząć, otrzymała odpowiedź: „Kopanie zaczynamy jutro"! A może dowiemy się od Tajów, jak mogą tak szybko zaczynać i kończyć budowy?
Sądzę, że pan minister Nowak chętnie w tej sprawie przeleciałby się do Bangkoku, tym bardziej że buduje się tam również w szybkim tempie autostrady, koleje i nadziemne kolejki zastępujące metro.