Kolejki pod biurami maklerskimi redukcja zleceń do trzech akcji; astronomiczne przebicie na debiucie; papiery w pierwszych dniach handlu mogli sprzedawać tylko nieliczni; spadek kursu na kolejnych sesjach. To wszystko złożyło się na jeden z największych skandali w historii polskiego rynku.
W przypadku Facebooka też mamy do czynienia ze skandalem. Wygląda, że znaczącą rolę odgrywają w nim bankierzy inwestycyjni, którzy wypompowali cenę emisyjną akcji serwisu do niebywale wysokiego poziomu, zwiększając przy tym znacząco liczbę oferowanych papierów. Z doniesień amerykańskich mediów wynika, że w efekcie spora część inwestorów – i tych dużych, i tych małych – kupiła więcej akcji, niż planowała. Z kolei niektórzy starzy akcjonariusze Facebooka skorzystali na zwiększeniu liczby akcji w ofercie i sprzedali znacznie więcej papierów, niż pierwotnie deklarowali.
Pierwsze sygnały, że z kursem akcji na giełdzie może być coś nie tak, napłynęły w przededniu debiutu, gdy agencja Reuters poinformowała, że Morgan Stanley 10-krotnie – do 5 tys. sztuk – zwiększył limit przydziału akcji dla klientów indywidualnych. To sytuacja znana dobrze polskim inwestorom indywidualnym kupującym akcje w IPO. Część oferujących „ubierała" ich w akcje, by zamknąć ofertę, gdy okazywało się, że popyt ze strony dużych inwestorów jest zbyt niski.
Swoje pięć groszy dołożył też Nasdaq, którego system informatyczny nie był w stanie prawidłowo obsłużyć lawiny zleceń. To sprawiło, że inwestorzy nie dostawali na czas potwierdzeń ich zrealizowania. W 1994 roku nasi brokerzy nie poczuli się odpowiedzialni za kłopoty inwestorów związane z brakiem możliwości sprzedawania akcji na debiucie. W przypadku Facebooka media informują, że domy maklerskie próbują wyrównać straty tym, którzy ponieśli je w wyniku nieprawidłowo zrealizowanych zleceń. To zaś może oznaczać, że 100 mln dolarów z prowizji za sprzedaż akcji w ofercie publicznej i jej gwarantowanie, jakie brokerzy zarobili na ofercie Facebooka, może nie wystarczyć na wyrównanie strat inwestorom.
Mnogość innych, skrzętnie odnotowywanych przez media, nieczystych lub wątpliwych etycznie sytuacji – takich choćby jak wskazówka przedstawicieli Facebooka udzielona analitykom tuż przed IPO, że ich prognozy są zbyt wysokie – sprawia, że megaoferta, która miała być sukcesem, przejdzie do historii giełdy jako wielka porażka.