Na Wyspach Brytyjskich doszło do wyjątkowej transakcji z pogranicza sportu i biznesu. Gazprom został wyłącznym dostawcą gazu i prądu dla londyńskiego klubu Chelsea. To kolejny krok Rosjan do zdobycia niechętnego sobie do niedawna rynku.
Wicelider w wydobyciu
Wielka Brytania to jeden z liderów w wydobyciu gazu w Europie. Jedenaście lat temu była wiceliderem rynku (105 mld m sześc.) i tylko Rosja produkowała więcej gazu dokładnie pięć razy więcej.
Gazową prosperity Brytyjczycy zawdzięczali złożom na Morzu Północnym. Jednak złoża te coraz bardziej się wyczerpywały. W 2005 r wydobycie spadło do 88,2 mld m sześc. Ale Wyspiarze wciąż byli na drugim miejscu w Europie i cały czas liczyli na nowe złoża, które pozwoliłyby im odeprzeć atak depczących im po piętach Norwegów (83mld m sześc.). Wtedy nie przypuszczali jeszcze, że atak przyjdzie nie z Oslo, ale z Moskwy.
Gazprom bowiem także śledził dane corocznego raportu energetycznego British Petroleum. W końcu 2005 roku Londyn zelektryzowała wiadomość, że Rosjanie chcą kupić firmę Centrica - największego na Wyspach dystrybutora gazu do gospodarstw domowych oraz jednego z liderów wśród dostawców prądu. Wartość transakcji szacowano na 19-20 mld dolarów.
Tornado piątego stopnia
To, co się rozpętało w Londynie, było jak tornado piątego stopnia; przy zaledwie wichurze, którą można określić poczynania Polaków przy rosyjskiej ofercie na Azoty Tarnów. Brytyjczycy do walki z rosyjskim biznesem zaprzęgli rząd, parlament i media. W lutym 2006 r. departament handlu i przemysłu ogłosił, że zainteresowanie Rosjan Centricą musi być „dogłębnie zbadane", gdyż „najważniejsze jest bezpieczeństwo dostaw energetycznych brytyjskich odbiorców". Miesiąc wcześniej Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę z powodu sporu cenowego.