Morawski: Pieniądz nie jest pusty

Czy „drukowanie“ pieniądza może w jakikolwiek sposób pomóc gospodarkom w głębokim kryzysie? Oto próba odpowiedzi na to pytanie

Publikacja: 27.07.2012 19:03

Morawski: Pieniądz nie jest pusty

Foto: ROL

Eufemizm „pusty pieniądz" robi ogromną karierę. Banki centralne na zachodzie drukują biliony dolarów pieniądza elektronicznego, co otwiera wielu ludziom pole do straszenia, że ów druk doprowadzi do katastrofalnych skutków. Pieniądz jest rzekomo pusty, czyli nie ma sam w sobie wartości oprócz, ułatwiania transakcji. Bank centralny powinien jedynie zadbać, żeby tego pieniądza była wystarczająca ilość do dokonania wszystkich transakcji w realnej gospodarce. Jeżeli drukuje za dużo pieniądza, zniszczy gospodarkę – inflacją, bańkami spekulacyjnymi itd. Czy tak jest? Nie do końca.

W gospodarce istnieje masa rzeczy, które można nazwać pustymi. Gazeta jest niewiele warta sama w sobie, dopóki czytelnicy nie zaufają jej autorom. Akcja czy obligacja firmy nie ma żadnej wartości, dopóki inwestorzy nie uwierzą w prognozy zysków. Na internetowym koncie bankowym nie ma fizycznie żadnych pieniędzy, ważna jest wiarygodność banku. Przykłady można mnożyć dowoli. Możliwość zaciągania zobowiązań należy do fundamentów rozwoju gospodarczego.

Pieniądz to też forma zobowiązania. Bank centralny i rząd zobowiązują się, że pieniądz będzie ważnym środkiem wymiany. Ale nie tylko. Bank centralny poprzez emisję pieniądza zobowiązuje się do utrzymania stabilności gospodarki! To jest kwestia, której bardzo wiele osób w moim przekonaniu nie docenia.

Banki centralne na zachodzie drukują pieniądz, ponieważ na rynku zaufanie do stabilności gospodarki gwałtownie zmalało. Ponieważ taki strach ma – poprzez mechanizmy finansowe – tendencję do samospełniania się, banki centralne sprzedają rynkom zobowiązanie do utrzymania tej stabilności. Kupują aktywa, które w wyniku paniki podlegają ogromnej przecenie, a sprzedają pieniądz. Zdejmują z rynku „towar", który jest źródłem strachu, a zastępują go przejściowo „towarem", który uspokaja. Nie jest to zatem druk pustego pieniądza, ale przejęcie na siebie efektów nieskoordynowanego strachu. Oczywiście kluczem jest tu rozpoznanie, że to strach, a nie fundamentalna niewypłacalność przejmowanych aktywów, jest źródłem problemu.

Warto dostrzec, że ten drukowany pieniądz nie krąży w gospodarce – on leży na rachunkach banków w banku centralnym. Nie pełni zatem funkcji środka płatniczego, ale jest używany jako aktywa.

Ktoś powie: bzdura, kryzys ma sto innych przyczyn i to na nich trzeba się skupić. Tak. Ale w warunkach strachu jest to po stukroć trudniejsze. Ktoś inny powie: jeżeli uwierzymy, że drukować może Fed, to kiedyś przyjdzie w Polsce następca Andrzeja Leppera i przekona ludzi, że można drukować pieniądz na cokolwiek. Jednak taki argument jest dość słaby. To tak jakby lekarzowi powiedzieć, że nie może dawać pacjentowi morfiny, gdyż ten w przyszłości zostanie morfinistą. Czasami morfina zabija, a czasami pozwala leczyć, tak samo jest z drukowanym pieniądzem. Po to banki centralne są naszpikowane ekonomistami, żeby umiały rozpoznać, jaką dawkę pieniądza zaaplikować gospodarce.

Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości, publicysta

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację