Uwolnienie cen łatwe nie jest

Rozmowa z Mariuszem Sworą, adwokatem, doktorem nauk prawnych i byłym prezesem URE

Publikacja: 26.09.2012 02:22

Uwolnienie cen łatwe nie jest

Foto: Fotorzepa, Robert gardziński RG Robert gardziński

Rz: Wokół liberalizacji rynku gazu pojawiło się ostatnio sporo zamieszania. Na jakim jest ona etapie?

Mariusz Swora: Obraz postępów liberalizacji nie jest budujący, ale i sam proces nie jest łatwy. Nadal tkwimy w taryfikacji, nie ruszyła giełda gazu, na rynku hurtowym i detalicznym trwa dominacja jednego podmiotu, zmiana sprzedawcy praktycznie stoi. Zamknięcie rynku hurtowego przekłada się na stagnację na rynku detalicznym. Jednocześnie są i znaki zwiastujące zmiany na lepsze. Instrukcja ruchu i eksploatacji sieci przesyłowej oraz rozporządzenie systemowe wchodzą w życie w grudniu. Ma też ruszyć giełda. Pytanie tylko, na jakich warunkach i jakie wolumeny będą tutaj przedmiotem obrotu.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów mówi o stopniowym uwalnianiu cen. Jak to może wpłynąć na odbiorców indywidualnych i przemysłowych?

Samo stwierdzenie, że rynek należy uwalniać stopniowo, niewiele wnosi. Plusem jest to, że UOKiK wykazuje aktywność, ale jego wizja liberalizacji mnie nie przekonuje. Przedstawiony przez urząd raport nie odpowiada na podstawowe pytanie, jak poradzić sobie z monopolizacją na polskim rynku gazu ziemnego. Sama propozycja rozdzielenia hurtu od detalu w PGNiG niewiele zmieni – nie zapewni płynności i transparentności obrotu. Zabrakło mi w raporcie m.in. odniesienia do istotnych kwestii rzeczywiście nurtujących dziś odbiorców przemysłowych, od których w dużej mierze zależy to, czy rynek ruszy. Chodzi tutaj choćby o zagwarantowanie im faktycznej możliwości zmiany dotychczasowego sprzedawcy, która jest probierzem stanu konkurencji na rynku. Sytuację dużych odbiorców paradoksalnie skomplikowała decyzja prezes UOKiK z kwietnia, w której zobowiązano podmiot dominujący do dokonania zmian w umowach, mających otworzyć drogę do zmiany sprzedawcy. Problem w tym, że decyzję można interpretować zasadniczo tylko jako umożliwienie dużemu odbiorcy zmiany całości wolumenu z umowy, a na razie nikt inny poza PGNiG nie jest w stanie zaoferować u nas tak dużych ilości gazu. By zmiana sprzedawcy przestała być iluzją, konieczna jest możliwość zmiany co do części, nie zaś całości zakontraktowanego wolumenu gazu. No i jest jeszcze sprawa zakazu odsprzedaży gazu. Inną kwestią jest niezależność regulatora i przyznanie mu narzędzi pozwalających indywidualnie kształtować sytuację, m.in. w zakresie udostępniania pojemności magazynowych i zdolności przesyłowych. Ale do tego potrzebne są zmiany w prawie.

Ramy prawne dla funkcjonowania giełdy gazu będą stworzone w IV kwartale. Ale na razie nie ustalono giełdowego obligo. Obrót może się więc rozpocząć w niekonkurencyjnych warunkach.

Są bardzo małe szanse, by Sejm uchwalił zmiany w Prawie energetycznym i Prawie gazowym w IV kwartale. Nie będzie więc obliga giełdowego, co nie oznacza, że w jakiejś formie rynek giełdowy nie zaistnieje. Będzie on jednak co najwyżej poligonem doświadczalnym, a nie rozwiązaniem problemu dotyczącego hurtowego obrotu gazem. Aby proces liberalizacji zaczął przynosić rzeczywiste rezultaty, oprócz obligo potrzebna jest też możliwość bezpośredniego udziału w obrocie odbiorców końcowych. Pośrednictwo domów maklerskich zwiększa koszty obrotu.

Na jakim pułapie obligo powinno zostać ustalone?

Podstawowym założeniem jest to, by wykreować jakiś benchmark cenowy, zapewnić płynność i transparentność obrotu. Nie osiągniemy tego, jeśli podmiot dominujący będzie mógł swobodnie decydować, jaki gaz (droższy czy tańszy) znajdzie się na giełdzie, a jaki w obrocie pozagiełdowym. Dlatego uważam, że obowiązkiem powinien być wolumen zbliżony do 70 proc. gazu wtłaczanego corocznie do systemu za pomocą sieci przesyłowej. Przy znacząco niższym poziomie obligo niczego nie wniesie.

PGNiG zadeklarowało udostępnianie do obrotu większej ilości gazu, do 400 mln m sześc. rocznie. Jak ocenia pan to działanie?

Taki ruch stwarza pozory uczestnictwa w procesie liberalizacji. Wolumen jest jednak nadal tak nikły, że nie jest w stanie niczego zmienić. Dziwią mnie tak skromne deklaracje ze strony PGNiG w obliczu tego, że w przygotowanym przez siebie Programie Uwalniania Gazu samo zakładało wolumen do 70 proc. Skończyło się na ok. 2 proc. Jest więc jak w starym PRL-owskim dowcipie: dostaliśmy Wołgę, tyle że... do przepłynięcia.

Rz: Wokół liberalizacji rynku gazu pojawiło się ostatnio sporo zamieszania. Na jakim jest ona etapie?

Mariusz Swora: Obraz postępów liberalizacji nie jest budujący, ale i sam proces nie jest łatwy. Nadal tkwimy w taryfikacji, nie ruszyła giełda gazu, na rynku hurtowym i detalicznym trwa dominacja jednego podmiotu, zmiana sprzedawcy praktycznie stoi. Zamknięcie rynku hurtowego przekłada się na stagnację na rynku detalicznym. Jednocześnie są i znaki zwiastujące zmiany na lepsze. Instrukcja ruchu i eksploatacji sieci przesyłowej oraz rozporządzenie systemowe wchodzą w życie w grudniu. Ma też ruszyć giełda. Pytanie tylko, na jakich warunkach i jakie wolumeny będą tutaj przedmiotem obrotu.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację