Od dłuższego czasu trwają spekulacje dotyczące tego co powie premier Donald Tusk w czasie tzw. drugiego expose. Temat OFE prawdopodobnie się w nim nie pojawi. Zarówno Jacek Rostowski, minister finansów, jak i Jan Krzysztof Bielecki, szef Rady Gospodarczej przy Premierze, zapewnili już, że składka do OFE wzrośnie w przyszłym roku zgodnie z planem, czyli z 2,3 do 2,8 proc. Żadne zmiany w OFE na razie nie są więc przewidziane. Akcent trzeba jednak zdecydowanie położyć na „na razie".

Spekulacje dotyczące likwidacji funduszy emerytalnych nie cichną. Zaczyna to działać jak samospełniająca się przepowiednia. A gdyby rząd rzeczywiście podjął taką decyzję, ratując budżet przed skutkami kryzysem, to już i tak nikogo ona nie zaskoczy. Nawet tych, którzy dziś są jej przeciwni. A to całkiem spora grupa Polaków. Z naszej sondy przeprowadzonej wśród czytelników serwisu MojaEmerytura.rp.pl, wynika aż  trzy czwarte z nich nie zgadza się ani na: likwidację OFE, ani na kolejne manipulowanie składką, która trafia do tych instytucji. Oczywiście odpowiedzi zależą od pytania. My zapytaliśmy internautów o to na jakie zmiany w kapitałowej części systemu emerytalnego zgodziliby się gdyby rząd chciał je wprowadzać, z uwagi na złą sytuację budżetu. Gdybyśmy zapytali czy rząd, aby (ewentualnie) ratować budżet ma podnosić podatki czy lepiej żeby pomanipulował przy systemie emerytalnym odpowiedzi mogłaby być już zgoła inne. Zwłaszcza, że w ostatnich dwóch latach do zmian w emeryturach i dyskusji na ten temat Polacy już przywykli. A wyższych podatków nikt nie lubi.

Sęk jednak w tym, że pierwszą decyzją rządu wcale nie będzie musiała być ta dotycząca likwidacji OFE, czy obniżenia/nie podnoszenia składki przekazywanej do nich z pensji ubezpieczonych. Rząd może „poratować" się pieniędzmi z OFE decydując o powrocie osób w wieku przedemerytalnym do ZUS. Nie od dziś wiadomo, że to pomysł bardzo bliski Jackowi Rostowskiemu. I jeśli taka decyzja zapadnie na ul. Świętokrzyskiej 12, to resort pracy, który formalnie odpowiada za prawo dotyczące OFE, niewiele będzie miał do powiedzenia. Taka decyzja nie byłaby niczym innym jak sięgnięciem po aktywa zgromadzone w OFE (w sumie to już ponad 250 mld zł). I to bez kolejnej dyskusji o składce do OFE, a pod przykrywką dania starszym Polakom wyboru, czy nadal chcą być w OFE, czy wolą zostać w ZUS.

Według statystyk, ok. 12 proc. światowego kapitału jest kontrolowanego przez fundusze emerytalne. Zdaniem ekonomistów powinno to być minimum 30 proc., tak by nie obciążać nowych pokoleń wypłatami świadczeń. Ważną rolę kapitałowych systemów emerytalnych mocno podkreśla np. OECD. Zanim więc zdecydujemy się na kolejne zmiany, które znów uszczuplą tę część systemu emerytalnego, może warto na poważnie zastanowić się na rolą kapitałowej części systemu emerytalnego. Bo może okazać się, że korzyści są znaczące. Zwłaszcza, że wypromowane w Polsce przez decydentów twierdzenie, że publiczny system definiowany jako ZUS, jest bezpieczny, odchodzi do lamusa. Zwłaszcza, że trwający kryzys bardziej odbił się na finansach państw, niż na prywatnych biznesach. A do tego podatków i składek, z których finansowane są zusowskie emerytury, raczej od niego nie przybywa.

Katarzyna Ostrowska