Jeszcze pół roku temu dominowało przekonanie, że zaraz nastąpi rozpad strefy euro i że nic gorszego niż wspólna waluta nie mogło się Europejczykom przydarzyć. Z kolei przed upadkiem Lehman Brothers było dużo euforii i optymizmu co do przyszłości i skuteczności mechanizmów strefy euro. Skrajne oceny nie sprzyjają rzeczowej dyskusji – teraz jest czas, aby spojrzeć na to wyzwanie nieco bardziej na chłodno. Mamy za sobą doświadczenia kryzysu, które obnażyły słabości unii walutowej, ale też pokazały skuteczność instytucji, jaką jest Europejski Bank Centralny.
Zalety i wady
Zacząć należy od argumentów ekonomicznych. Wspólna waluta ma swoje wady i zalety, stąd też niejednoznaczna ocena skutków jej przyjęcia. Przeciwnicy wskazują przede wszystkim na brak elastycznego kursu walutowego, który jest najprostszym i jednocześnie najskuteczniejszym mechanizmem dostosowania gospodarki. Zwracają uwagę na przykłady wielu krajów, w tym w szczególności ostatnio krajów południa Europy, w których brak konkurencyjności był spowodowany m.in. brakiem możliwości szybkiego dostosowania po stronie kursu.
Kolejny mocny argument to nieadekwatność polityki monetarnej prowadzonej przez EBC na poziomie całego obszaru strefy euro wobec krajów znajdujących się na innym poziomie rozwoju, gdzie restrykcyjność polityki monetarnej dostosowywana jest do dominanty. Innymi słowy polityka monetarna adekwatna dla Niemiec czy Francji z dużą dozą prawdopodobieństwa nie będzie właściwa dla małej otwartej rozwijającej się gospodarki, jaką jest Polska. Wspólna waluta utrudnia również możliwość szybkiej reakcji na asymetryczne szoki, których przecież nie można w przyszłości wykluczyć.
Zwykle w takich sytuacjach następowałoby odpowiednie dostosowanie polityki monetarnej do wstrząsu, jaki uderzył w daną gospodarkę, ale mając bank centralny we Frankfurcie, nie da się tego zrobić. Przykłady Hiszpanii i Portugalii pokazują, że zbyt długie utrzymanie nieodpowiednio niskich stóp procentowych może doprowadzić do powstania nierównowag na rynkach aktywów. A bez wspólnej waluty banki centralne obu tych krajów powinny zawczasu zwiększyć restrykcyjność polityki monetarnej.
Inny często używany argument dotyczy tego, że dopóki nie nastąpi pełna realna konwergencja gospodarcza, czyli wyrównanie poziomów życia, jakiekolwiek rozwiązania uwspólniające walutę są niekorzystne dla krajów mniej zamożnych. I jeszcze argument o ryzyku wspierania krajów zamożnych przez kraje biedniejsze, jak to miało miejsce w przypadku pomocy dla Grecji, na którą musiała się składać znacznie mniej zamożna Słowacja. Strefa euro rozleniwiła też niektóre kraje Południa, w szczególności Grecję, i wyłączyła rynkowy mechanizm wczesnego ostrzegania, co w konsekwencji doprowadziło do nadmiernego zadłużenia Grecji i nie tylko Grecji.