Konsekwentnie rozbudowują własne marki, sprzedają pod własną nazwą coraz więcej produktów i to coraz lepszej jakości. Obroty w handlu od kilku miesięcy są niższe niż rok wcześniej, a wartość sprzedaży w wielkich sieciach wciąż rośnie. Dzieje się tak z dwóch przyczyn: wielu z nas zmieniło swoje przyzwyczajenia zakupowe i zrezygnowało z zakupów w małych sklepach, gdzie często było drożej, ale też wielkie sieci stawiają coraz więcej sklepów w coraz mniejszych miejscowościach. Łatwiej jest więc o zakupy pod jednym dachem. Ale by nas do tego przekonać i zachęcić do kupowania w jednej określonej sieci, firmy handlowe stosują różne metody. Pierwszą są oczywiście nieustające, ale zmieniające się jak w kalejdoskopie, promocje. Druga to rozbudowa własnej marki. W zeszłym roku sprzedaż oznaczonych w taki sposób produktów spożywczych i chemicznych urosła o ponad jedną piątą, podczas gdy innych produktów o niespełna 7 proc.
Sieci handlowe stawiają na rozwój własnych marek, bo wiedzą, że to sposób na zatrzymanie klienta na dłużej oraz na budowanie swojej pozycji rynkowej. Markowe – sieciowe produkty są już więc nie tylko tańsze, ale coraz częściej porównywalnej lub wyższej jakości w stosunku do odpowiedników z innych firm. Ba, często są wytwarzane przez firmy, z którymi sieci handlowe konkurują, czyli znane firmy z własnymi produktami. Jak to się dzieje, że producenci zgadzają się na to, by na półce obok siebie stały dwa ich wyroby – jeden z ich nazwą, z tradycjami, ale droższy, i drugi, bez logo wytwórcy, tylko z informacją , że jest zlecony do produkcji przez określoną sieć handlową? Ano działają prawa rynku: silniejszy dyktuje warunki, a sprzedaż nawet pod cudzą marką, szczególnie w czasach spowolnienia, zapewnia stabilne zamówienia i produkcję. Na tych prawach rynku szczęśliwie zyskują klienci.