Koniunktura ekonomiczna wciąż nie jest najlepsza problem jednak w tym, że w rozwiązywaniu wielu problemów gospodarczych nie możemy czekać na jej powrót. Zwłoka może być bardzo bolesna i kosztowna. Najgorzej sytuacja wygląda w spółkach Skarbu Państwa i nie chodzi tu tylko o wymagający ciągłej pomocy ze strony rządu bankrutujący PLL LOT. Także w przypadku branży kolejowej, a dokładniej spółek z grupy PKP, jeśli nadal będziemy czekać z trudnymi i niepopularnymi dla decydentów decyzjami, może skończyć się fatalnie. Faktem jest, że przespano najlepszy czas na poprawę sytuacji.
Lata 2003-2007 to czas hossy na giełdzie – to wtedy trzeba było prywatyzować spółki, a nie w momencie złej koniunktury gospodarczej. To wówczas można było dokonać lukratywnych sprzedaży nieruchomości, co pokryłoby na pewno w dużej mierze zadłużenie PKP.
Gdyby nie te opóźnienia, spółki z grupy PKP mogłyby dzisiaj chwalić się sukcesami na miarę PKP Cargo, której kondycja błyszczy na tle całości grupy. Także sama spółka PKP Cargo, gdyby weszła na GPW kila lat temu, dużo wcześniej mogłoby podjąć (co czyni obecnie) skuteczną ekspansje na zagranicznych rynkach, stając się rozpoznawalną, europejską marką z prawdziwego zdarzenia. A tych nie mamy zbyt wiele. Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem... Tego odwrócić się nie da, czas zacząć działać.
Ponad 20 lat zaniedbań na kolei właśnie daje o sobie znać. Przez lata w PKP zmieniał się tylko organ zarządzający. Gdy tylko zmieniał się rząd, pojawiali się nowi zarządcy kolejowi, z kolejnym pomysłem na uzdrowienie sytuacji. Zanim nowy plan został opracowany, nie mówiąc już o jego wdrożeniu, przychodziła nowa ekipa, która dotychczasową strategię wywracała do góry nogami. Taki stan rzeczy nie działa dobrze na branżę, która od 1990 roku traci udział w rynku na rzecz transportu samochodowego. I co teraz mamy? Tylko ok. 40 proc. torów jest w dobrym stanie technicznym, średni wiek taboru wynosi 26-27 lat, średnia prędkość handlowa pociągów towarowych to 26 km/h, zaś w Europie wynosi ok. 50 km/h, 70 proc. wagonów nie spełnia podstawowych wymagań pasażerów, a z tego powodu wciąż spada liczba pasażerów. Dodatkowo, wysokie i niestabilne stawki dostępu do infrastruktury utrudniają przewoźnikom kolejowym konkurencję z transportem samochodowym i uniemożliwiają planowanie inwestycji. Spółki z grupy PKP wymagają natychmiastowej restrukturyzacji – poza PKP Cargo, jedynej spółki, która przeszła trudny proces ograniczenia kosztów, redukcji zatrudnienia i modernizacji. Efekt – towarowy przewoźnik kolejowy odrobił straty finansowe, wchodzi na kolejne rynki Unii Europejskiej i planuje jeszcze w tym roku prywatyzację.
Niestety o takiej sytuacji mogą marzyć PKP Energetyka, PKP Intercity, czy PKP PLK. Polska nie może pozwolić sobie na kolejny nieLOT. Najwyższy czas zakasać rękawy i zacząć naprawiać sytuację – tory się same nie naprawią, a koszty same nie zmniejszą. Kolejowe zaniedbania są ogromne, ale jeszcze nic straconego – tylko należy podjąć natychmiastowe działania. Nie pozwólmy na kolejne stracone szanse, tak jak w 2001 roku gdy po podziale PKP i powstaniu szeregu spółek, które próbowały zdobyć pozycje rynkową, zaniechano ich restrukturyzacji.