PKO Bank Polski w ubiegłym tygodniu pochwalił się, że po dwóch miesiącach od wprowadzenia do swojej oferty aplikacji IKO, czyli systemu płatności mobilnych, usługę aktywowało blisko 30 tysięcy klientów, dokonując telefonem transakcji na łączną kwotę 5 mln złotych. Prowadzoną przez bank kampanię promocyjną wspiera spot reklamowy z cyklu „Na krańcach świata", w którym Szymon Majewski w stroju kolonizatora odwiedza Afrykę i objawia jej mieszkańcom zalety nowej oferty PKO BP. Reklama i padające w niej słowa (m.in. „Wyobraźmy sobie, że klient płaci za 5 deko termitów" czy „Teraz już nawet na końcu cywilizacji wiedzą, jak klienci PKO BP płacą i wypłacają z bankomatu komórką") zostały mocno skrytykowane przez Mamadou Dioufa, szefa Fundacji „Afryka Inaczej". Bank w odpowiedzi tłumaczył, że spot świadczy o poczuciu autoironii i dystansu jej twórców wobec siebie.

Pytanie, czy w tej reklamie zostały przekroczone granice dobrego smaku, pozostaje otwarte. Decydując się jednak na taką konwencję, jej twórcy nie przemyśleli chyba do końca innej kwestii, a mianowicie tego, że z afrykańskiej perspektywy to polski rynek płatności mobilnych jest zacofany. I to bardzo.

Kenijski operator telefonii komórkowej Safaricom posiada 19 mln użytkowników w swoim kraju. Spośród nich blisko 15 mln korzysta z uruchomionego sześć lat temu przez Safaricom systemu płatności M-PESA. I robi to codziennie, zarówno opłacając rachunki czy czesne za szkoły dzieci, jak też wykonując przelewy na rzecz członków swoich rodzin i znajomych. Na całym kontynencie afrykańskim z takich usług korzysta ponad 55 mln osób. Jak wyliczyła firma badawcza Gartner, w 2012 r. w ten sposób przetransferowano kwotę 61 mld dolarów, co oznacza, że sektor płatności mobilnych w Afryce jest większy niż w Europie i Ameryce Północnej, łącznie! W samym tylko regionie subsaharyjskim kontynentu ludzi korzystających z takiego rozwiązania jest więcej niż tych, którzy posiadają konto na Facebooku.

Co więcej, Safaricom podjął próbę uruchomienia kolejnej usługi mobilnej pod nazwą M-Shwari, będącej połączeniem serwisu oszczędnościowo-pożyczkowego. I czyni to z równie wielkim sukcesem. W ciągu pierwszych czterech miesięcy działania w systemie zarejestrowało się 2,3 mln użytkowników, a około 900 tys. z nich ma aktywne rachunki. W tym czasie łączna kwota depozytów osiągnęła 4 mld szylingów kenijskich, czyli równowartość 47 mln dolarów.

O tak dynamicznym starcie PKO BP może tylko pomarzyć, dlatego formuła przyjętej kampanii reklamowej wydaje się w tym przypadku naprawdę chybiona. No, chyba że jej pointę ma stanowić sarkastyczny komentarz mieszkańca Afryki podśmiewającego się z „nowinek" prezentowanych przez Majewskiego. Tyle że w takim wypadku, zamiast się śmiać, powinniśmy raczej zakasać rękawy i spróbować dogonić Afrykańczyków na tym polu. Inaczej następną reklamę w konwencji „Na krańcach świata" może zrobić np. Safaricom lub jakiś inny miejscowy operator telefonii komórkowej. I zgadnijcie, państwo, gdzie umieści jej akcję?