Jak to możliwe, że ludzie wybierają do władzy polityków, którzy potem podnoszą im podatki i zadłużają kraj na całe pokolenia? Jak to możliwe, że co roku zatrudnienie w administracji publicznej rośnie o kilkadziesiąt tysięcy osób i obecnie przekroczyło 450 tysięcy etatów, podczas gdy w 1990 roku wynosiło tylko 150 tysięcy? Jak to możliwe, że tolerujemy, aby tylko na podróże służbowe, faksy, ksero i opłaty bankowe administracja wydawała ponad 5 mld złotych rocznie?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta – to wynika z braku odpowiedniej edukacji ekonomicznej. Ludzie po prostu nie rozumieją, że te wszystkie obietnice polityków i rosnące koszty funkcjonowania coraz bardziej rozrośniętego rządu i samorządu muszą być pokryte z ich własnych podatków. A nie rozumieją tego, bo nie przeczytali w życiu ani jednej książki, która by o tym mówiła, która by to przystępnie wyjaśniała. Dlatego z prawdziwą przyjemnością mogę polecić książkę, która wypełnia tę lukę. To wydane w zeszłym roku przez Instytut Misesa tłumaczenie książki Henry'ego Hazlitta „Ekonomia w jednej lekcji", która została napisana w 1946 roku. Mimo że upłynęło już ponad 60 lat, książka ta pozostaje bardziej aktualna niż kiedykolwiek. Każdy obywatel, który chce dokonywać świadomych wyborów, który chce rozumieć, jak naprawdę działa rząd, powinien sięgnąć po tę pozycję. Uważam też, że podstawa programowa w gimnazjach i liceach powinna się zmienić i młodzież powinna obowiązkowo zapoznać się z książką Hazlitta podczas zajęć na WOS. Zamiast uczyć się na pamięć, ilu posłów jest w Parlamencie Europejskim, poznaliby podstawowe zasady współczesnej ekonomii, podane bardzo przystępnym językiem.
Książka zaczyna się od bardzo prostego przykładu – chuligana, który zbił szybę wystawową piekarzowi. Wstawienie owej szyby kosztuje 250 dolarów, które zarobi szklarz. I na tym często skupia się uwaga wielu osób. Mogą nawet wnioskować, że chuligan to dobrodziej, bo dzięki niemu szklarz zarobi pieniądze. Ale te osoby nie widzą, że piekarz planował kupno garnituru za 250 dolarów i teraz go nie kupi, bo będzie musiał wstawić nową szybę. Zysk szklarza jest stratą krawca. Teraz rolę chuligana coraz częściej odgrywa rząd, który za zabrane ludziom pieniądze w postaci rosnących podatków i opłat zatrudnia nowe osoby czy wypłaca różne świadczenia. To widać. Ale nie widać tego, co nie powstało, ponieważ ludziom zabrano pieniądze w postaci podatków. Ile miejsc pracy nie powstało w sektorze prywatnym, żeby można było zatrudnić jednego nowego urzędnika. Przeczytajcie tę książkę, a potem pogońcie chuliganów.