Reklama

Miętki gazowy mur

Ukraina przyparta do gazowego muru przez Rosję, wykazuje się pomysłowością i konsekwencją w dążeniu ku energetycznej niezależności.

Publikacja: 12.07.2013 13:16

Miętki gazowy mur

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Im bardziej Gazprom i Moskwa naciskają na Kijów w sprawie gazu i ewentualnych zniżek powiązanych z politycznymi ustępstwami, tym władze ukraińskie wykazują się większą determinacją w ich odrzucaniu.

Czwartkowa wiadomość o rozmowach premiera Azarowa z prezesami Shell'a, to znak, że Ukraina nie zamierza odpuścić i szuka mocnych sprzymierzeńców w walce z Rosjanami. Do tego dochodzą dane o imporcie rosyjskiego gazu (-35 proc. w pierwszych półroczu), co potwierdza, że ostrzeżenia Kijowa o ograniczaniu zakupów w Rosji, nie było tylko wymachiwaniem szabelką.

Warto przypomnieć, że jeszcze w 2007 r Ukraina kupowała w Rosji cały prawie potrzebny gaz (ponad 56 mld m3 rocznie), a płaciła między 50 a 100 dolarów. Potem cena zaczęła gwałtownie rosnąć, a po gazowej wojnie z rządem Julii Tymoszenko sięgnęła poziomu odbiorców z Unii Europejskiej.

Biednej Ukraina po prostu na tak drogi gaz nie stać. Do tego system rozprowadzania gazu w tym kraju był skonstruowany tak, by zarabiało na nim setki pośredników, co podnosiło cenę na rachunku odbiorcy, ponad wszelki rozsądek.

Teraz pośrednicy stracili grunt pod nogami i pieniądze w kasie. Naftogaz nie tylko radykalnie ograniczył zakupy, zawarł kontrakt z niemieckim RWE, ale i zaczął aktywniej poszukiwać i wydobywać gaz u siebie w kraju. Ukraina bowiem ma go pokaźne zasoby, które w czasie taniego paliwa z Rosji poważnie zaniedbała.

Reklama
Reklama

Teraz buduje więc terminal LNG, uruchamia poszukiwania gazu łupkowego i zaprasza Shell na swoje złoża. Można więc powiedzieć, że Rosjanie sami strzelili sobie w stopę. Gdy nie wyciągnęli broni gazowej, nie zmusiliby sąsiada do takiej aktywności.

Powtarza się więc tutaj schemat znany z Litwy, ale z groźniejszymi konsekwencjami dla Rosji i Gazpromu. Utrata ukraińskiego rynku z 60 milionami ludzi, to nie to samo co kraju zamieszkałego przez 4 mln. Na razie Moskwa zdaje się jeszcze tego nie rozumieć. Ale to już nie nasz ból głowy.

Im bardziej Gazprom i Moskwa naciskają na Kijów w sprawie gazu i ewentualnych zniżek powiązanych z politycznymi ustępstwami, tym władze ukraińskie wykazują się większą determinacją w ich odrzucaniu.

Czwartkowa wiadomość o rozmowach premiera Azarowa z prezesami Shell'a, to znak, że Ukraina nie zamierza odpuścić i szuka mocnych sprzymierzeńców w walce z Rosjanami. Do tego dochodzą dane o imporcie rosyjskiego gazu (-35 proc. w pierwszych półroczu), co potwierdza, że ostrzeżenia Kijowa o ograniczaniu zakupów w Rosji, nie było tylko wymachiwaniem szabelką.

Reklama
Opinie Ekonomiczne
Prof. Sławiński: Wzrost w cieniu strat startupów
Opinie Ekonomiczne
Prof. Orłowski: Koniec drożyzny?
Opinie Ekonomiczne
Katarzyna Kucharczyk: List w obronie przedsiębiorców
Opinie Ekonomiczne
Aleksandra Ptak-Iglewska: Butelka symbolem cwaniactwa
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nocna prohibicja pełna hipokryzji
Reklama
Reklama