Z jednej strony ta decyzja nie jest zaskakująca. Walka o miejsca w ścisłej czołówce się zaostrza, po tym jak BZ WBK przejął Kredyt Bank stając się trzecią siłą na rynku, a jego prezes nie ukrywa, że chce zaatakować  pozycję numer dwa, zajmowaną obecnie przez Pekao. Z kolei lider rynku PKO BP wzmacnia swoją pozycję przejmując Nordea bank, więc jego główny konkurent - Pekao, który nie jest tygrysem jeśli chodzi o wzrost organiczny, również szuka możliwości wzrostu przez akwizycje.

Jednak wygląda na to, że Włosi zapomnieli albo nie wzięli sobie do serca stanowiska nadzoru finansowego ogłoszonego w czerwcu. Wówczas KNF wysłał wyraźny sygnał, że to już koniec dużych bankowych fuzji, bo dalsza koncentracja rynku byłby niebezpieczna i zagroziłaby konkurencji.

Jest też znak zapytania czy sama sprzedaż BGŻ przez Holenderski Rabobank dostałaby błogosławieństwo nadzoru.

Niedługo po ujawnieniu tych planów Wojciech Kwaśniak, wiceprzewodniczący KNF w wywiadzie dla „Rz" zwracał uwagę, że grupa Rabobank, właściciel dominujący BGŻ, w ubiegłym roku złożyła przed Komisją szereg zobowiązań odnoszących się do długoterminowej strategii rozwoju tego banku.