Po na­praw­dę uda­nym na świa­to­wych gieł­dach li­sto­pa­dzie na­stro­je by­ły tak do­bre, że wie­le osób ocze­ki­wa­ło rów­nie uda­ne­go, a być mo­że jesz­cze lep­sze­go, grud­nia. Trud­no by­ło w tym zna­leźć ja­kieś fun­da­men­tal­ne uza­sad­nie­nie. Zwią­za­ne ono by­ło ra­czej z glo­bal­ną po­pra­wą na­stro­jów i sta­ty­sty­ka­mi. Te ostat­nie mó­wią, że np. na GPW do tej po­ry by­ło le­d­wie kil­ka ta­kich grud­ni, w któ­rych in­deks tra­cił. W la­tach 2008–2012 tyl­ko gru­dzień 2011 ro­ku przy­niósł spa­dek in­dek­su.

Sko­ro w koń­cu ubie­głe­go ty­go­dnia głów­ne in­dek­sy – WIG, WI­G30 i WI­G20 – po­nio­sły w grud­niu po nie­mal 6 proc. stra­ty i zna­la­zły się na naj­ni­żej od 2 mie­się­cy, mo­że war­to prze­stać my­śleć o raj­dzie świę­te­go Mi­ko­ła­ja i o tym, czy bę­dzie, al­bo nie bę­dzie, efekt stycz­nia i po­pa­trzeć na gieł­do­wą ko­niunk­tu­rę w dłu­ższej per­spek­ty­wie. Mo­że war­to za­sta­no­wić się, dla­cze­go in­dek­sy war­szaw­skie­go ryn­ku od kil­ku ty­go­dni zsu­wa­ją­ce się i czy to coś za­po­wia­da np. w na­szej go­spo­dar­ce.

Przy­znam, że kil­ka lat te­mu wy­zwo­li­łem się od we­wnętrz­ne­go przy­mu­su śle­dze­nia ko­niunk­tu­ry na gieł­dzie na bie­żą­co. Ow­szem, raz lub dwa ra­zy dzien­nie na­dal pa­trzę na kie­ru­nek in­dek­sów, ale na­wet spo­ra zmia­na ich war­to­ści na jed­nej se­sji nie bu­dzi już ta­kich emo­cji, jak wcze­śniej. Ow­szem, są dni, w któ­rych uwa­żniej ob­ser­wu­ję kurs ak­cji tej czy in­nej spół­ki, ale czy­nię to tyl­ko wte­dy, gdy chcę do­wie­dzieć się, czy ry­nek tak sa­mo jak ja ode­brał ja­kąś – w mo­im od­czu­ciu – istot­ną dla tej fir­my in­for­ma­cję.

Mo­że dla­te­go do raj­du świę­te­go Mi­ko­ła­ja i efek­tu stycz­nia mam am­bi­wa­lent­ny sto­su­nek. Z jed­nej stro­ny cie­szy, gdy są, bo to ozna­cza, że wie­le osób bar­dzo moc­no zwią­za­nych z ryn­kiem ma do­bre sa­mo­po­czu­cie, a z dru­giej jest mi obo­jęt­ne, czy się wy­da­rzy­ły, bo pre­fe­ru­ję dłu­go­ter­mi­no­we spoj­rze­nie na ry­nek.

Gdy czy­ta­łem wes­tchnie­nia i za­klę­cia zwią­za­ne z naj­pierw opóź­nia­ją­cym się, a po­tem od­wo­ła­nym raj­dem św. Mi­ko­ła­ja, przy­po­mnia­ł mi się re­fren kie­dyś usły­sza­nej dzie­cię­cej pio­sen­ki: „Pa­mię­taj o nas Świę­ty Mi­ko­ła­ju, ni­gdy nie spóź­niaj się, na ca­łym świe­cie dzie­ci cze­ka­ją, bar­dzo ko­cha­ją cię".