Ten niedostatek rodzi kompleksy na tyle poważne, że każdy sygnał krajowego sukcesu na polu nowoczesnych technologii jest natychmiast niebywale nagłaśniany przez media. Ostatnio głośno było o sukcesach sprzedażowych wytwarzanego w Polsce grafenu. Ten nowoczesny materiał zbudowany z atomów węgla posiada niezwykłe właściwości – jest doskonałym przewodnikiem, a jego wytrzymałość jest 100 razy większa niż stali - i ma szansę np. zastąpić krzem w przemyśle elektronicznym.

Problem jednak polega na tym, że nawet wielu krajowych ekspertów ocenia, iż w przypadku grafenu cała para pójdzie w gwizdek, bo nie uda się w Polsce rozwinąć produkcji na tak duża skalę, żeby na materiale zarabiać i konkurować z nim na rynkach, kiedy już zacznie być powszechnie stosowany. Czyli powtórzy się sytuacji z innym polskim super hitem technologicznym sprzed lat, niebieskim laserem, w przypadku którego mieliśmy duże sukcesy na poziomie badań, ale na jego produkcji zarabiają azjatyckie koncerny elektroniczne.

Na szczęście jest technologiczna nisza, gdzie rodzimi producenci rzeczywiście odnoszą sukcesy  i to działając bez unijnego wsparcia i naukowego zadęcia – to gry komputerowe. Mocno nagłaśniane sukcesy wielkich przebojów z Polski – dwóch części „Wiedźmina" stworzonego przez CD Project i „Snipera" CI Games – rozbudziły nadzieję na jeszcze więcej. Ale wygląda na to, że i na tym polu  złapaliśmy zadyszkę. CD Project właśnie poinformował, że przesuwa o kilka miesięcy debiut trzeciej części „Wiedźmina", co od razu wzbudziło skojarzenia z problemami  drugiej części „Snipera" CI Games, której termin debiutu był przekładany aż... siedmiokrotnie. W dodatku ostatnio kilka innych gier stworzonych przez polskich producentów nie wzbudziło szczególnego entuzjazmu fanów. Miejmy nadzieję, że to tylko krótki przystanek na drodze do technologicznego sukcesu, a nie jakieś innowacyjne fatum ciążące na naszej gospodarce.