Warto poprawić nasze relacje ze Wschodem

Sukcesem są banki, ubezpieczenia i giełda, porażką jest ich kształt własnościowy.

Publikacja: 29.05.2014 02:10

Warto poprawić nasze relacje ze Wschodem

Foto: Reporter

Rz: Gdzie pan był w czerwcu 1989?

Cezary Stypułkowski:

Studiowałem w Nowym Jorku jako stypendysta Fulbrighta na Columbia University Business School. Wróciłem stamtąd dopiero w 1990 roku. Pod koniec czerwca 1989 roku byłem krótko w Warszawie, na obronie swojego doktoratu.

Czy po wyborach uznał pan, że skończyła się epoka realnego socjalizmu? A jeśli nie wtedy, to kiedy nabrał pan takiej pewności?

Już wcześniej czułem, że kończy się epoka. Przed wyjazdem do Stanów pracowałem w Komitecie Rady Ministrów ds. Reformy Gospodarczej i miałem świadomość, że świat się gwałtownie zmienia oraz że nie ma przyszłości dla naszego ówczesnego modelu gospodarczego. Nie spodziewałem się jednak, że wydarzenia polityczne tak bardzo przyśpieszą. Pamiętam, jak w na początku 1989 r. zostałem zaproszony przez Georga Sorosa, a on w drzwiach zapytał mnie, czy jestem komunistą. Odpowiedziałem, że w Polsce jest popularna piosenka: „Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma"... i dodałem... „komunistów też". Rozbawiło go to i pomógł mi załatwić praktykę w Chemical Bank.

Wydawało mi się, że w Polsce największym ówczesnym wyzwaniem był kompletny brak równowagi rynkowej. To, co dawało mi do myślenia, to wcześniejsze wydarzenia w Wenezueli. Tam pod naciskiem MFW wprowadzono wiele wydawałoby się niezbędnych działań gospodarczych związanych z ratowaniem sytuacji finansowej państwa.

Takich jak dziś MFW wymaga od bankrutujących państw, jak np. Grecji?

Właśnie takich. ?I pierwszego dnia po wprowadzeniu tych posunięć na ulicach Caracas było 400 trupów. Prezydent Wenezueli napisał list do szefa MFW, który opublikowano w „New York Timesie". W nim była pretensja, że prezydent zrobił wszystko, czego od niego wymagano, i doszło do tragedii. Dla mnie to było ważne.

Jak pan już wrócił do kraju, co pan zaczął robić? Jaki był pański wkład w przemiany? Co pan robił jako pierwszy w gospodarce rynkowej?

Od 1991 r. kierowałem Bankiem Handlowym. To był chyba najlepszy bank w Polsce dekady lat 90., przyzwoicie zrestrukturyzowany i zmodernizowany. Zrobiliśmy pierwszą polską emisję euroobligacji. Mieliśmy pierwszy wśród polskich firm rating. Przeprowadziliśmy chyba najciekawszy proces publicznej oferty – 150 tys. Polaków wyłożyło w 1997 r. na zakup akcji banku miliard złotych. W 1998 r. stworzyliśmy Handlobank – bardzo nowoczesną jak na tamte czasy ofertę bankowości detalicznej.

To, że dzisiaj mamy w Polsce tak nowoczesny sektor bankowy, jest w części moim udziałem. To nie przypadek, że w Ameryce piszą, że jak się chce zobaczyć nowoczesną bankowość internetową, trzeba przyjechać do Polski. Jak przyszedłem do PZU, miało ono miliard  złotych zysku. Jak odchodziłem – ponad 3 miliardy.

Jakie są największe osiągnięcia Polski?

Jesteśmy naprawdę demokratycznym krajem. Inaczej niż w sąsiedztwie, Polski nie opanowali oligarchowie. O procesach prywatyzacyjnych możemy różnie mówić, ale to był sukces, mimo że nie mieliśmy wizji docelowego kształtu struktury własności. Osiągnięciem było uruchomienie przedsiębiorczości Polaków.

A czego się nie udało zrobić?

Nie udało się zbudować trwałej tkanki polskiego kapitalizmu. Ona jest wątła. W zbyt dużym stopniu funkcjonujemy w oparciu o kapitał z zagranicy. Przyniósł on nam bardzo dużo dobrego, ale nie mamy dla niego alternatywy w postaci lokalnego kapitału. Nasze firmy są słabe. Nawet jak już mają dobry pomysł, to nie są w stanie się z nim przebić ze względu na niedostatek kapitału.

Sukcesem są banki, ubezpieczenia i giełda, ale porażką jest ich kształt własnościowy. Skutkiem tego jest niedostateczne wsparcie polskich przedsiębiorstw przez lokalne banki w sytuacji spowolnienia gospodarki.

A co dziś jest najważniejszą rzeczą, którą Polska powinna zrobić w gospodarce?

Dojdzie do przesunięcia części niemieckiej technologii do polskiego przemysłu. Ważne, byśmy potrafili ją zaabsorbować. To, czego Niemcy nie będą robili u siebie, mamy szansę przejąć. Dobrze by było, aby w to zaangażował się polski kapitał. Warto poprawić relacje ze Wschodem, zwłaszcza z Rosją. Długoterminowo jest to bardzo wartościowy rynek, do którego powinniśmy mieć trwały dostęp.

—rozmawiał Paweł Jabłoński

Cezary Stypułkowski

– doktor prawa, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, stypendysta Fulbrighta na Columbia University Business School. Pod koniec lat 80. sekretarz Komitetu Rady Ministrów ds. reformy gospodarczej. Od 1991 do 2003 roku kierował Ban- kiem Handlowym. W la- tach 2003–2006 prezes PZU. Od 1 października 2010 prezes BRE Banku, po zmianie nazwy – mBanku. Na zdjęciu: sekretarz Komitetu RM ds. reformy gospodarczej, rok 1988.

Rz: Gdzie pan był w czerwcu 1989?

Cezary Stypułkowski:

Pozostało jeszcze 99% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Marta Postuła: Czy warto deregulować?
Opinie Ekonomiczne
Robert Gwiazdowski: Wybory prezydenckie w KGHM
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Qui pro quo, czyli awantura o składkę
Opinie Ekonomiczne
RPP tnie stopy. Adam Glapiński ruszył z pomocą Karolowi Nawrockiemu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof A. Kowalczyk: Nie należało ciąć stóp przed wyborami
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem