Banki kupują obligacje

Skup papierów skarbowych przez bank centralny może być uzasadniony.

Publikacja: 17.06.2014 01:59

Banki kupują obligacje

Foto: Bloomberg

Banki centralne w dojrzałych gospodarkach, od USA przez Wielką Brytanię i strefę euro po Japonię, mają zakaz „monetyzowania" deficytu budżetowego, czyli pożyczania rządowi dodrukowanych pieniędzy. Taka praktyka uchodzi za przepis na wysoką inflację. Mimo to w ostatnich latach banki centralne tych krajów skupowały obligacje skarbowe w ramach tzw. ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). Pomysły, które omawiali latem 2013 r. podczas ujawnionej rozmowy prezes NBP oraz szef MSW, zdaniem części komentatorów mogły dotyczyć podobnych mechanizmów. Co nie znaczy, że nie są kontrowersyjne i że nie mogą być nadużywane w interesie rządu.

Sterowanie stopami

W normalnych warunkach głównym narzędziem, za pomocą którego banki centralne prowadzą politykę pieniężną, są tzw. operacje otwartego rynku. Są to transakcje, w których bank centralny – z własnej inicjatywy – sprzedaje lub skupuje od banków komercyjnych krótkoterminowe papiery wartościowe (w tym często skarbowe). W ten sposób reguluje płynność (ilość pieniędzy) w sektorze bankowym i steruje stopami procentowymi.

Program QE także polega na skupie przez bank centralny papierów wartościowych od banków.  Przedmiotem transakcji mogą jednak być również długoterminowe papiery dłużne. To może być zwykłe rozszerzenie operacji otwartego rynku, służące obniżeniu długoterminowych stóp procentowych (np. rentowności obligacji skarbowych) i wsparciu gospodarki. Może też być pomocą dla banków komercyjnych, które w zamian za sprzedane aktywa otrzymują rezerwy pieniężne zapisane na rachunkach w banku centralnym. Wówczas ten ostatni pełni funkcję tzw. kredytodawcy ostatniej instancji. Jednak zdaniem krytyków, jeśli program QE polega na skupowaniu przez bank centralny papierów skarbowych, to nie jest to nic innego jak „monetyzowanie" deficytu  budżetowego. Przedstawiciele amerykańskiego Fedu, który QE prowadzi z przerwami od 2008 r., tłumaczą, że taki zarzut byłby uprawniony, gdyby program został uruchomiony w okresie dobrej koniunktury i w związku z problemami rządu z finansowaniem deficytu. Waszyngton jednak takich problemów nie ma.

Kluczowa wiarygodność

EBC też skupował w latach 2010–2012 obligacje państw strefy euro. Ponieważ do niedawna „sterylizował" te transakcje, tzn. ściągał z rynku międzybankowego pieniądze, które w ich wyniku wpompował, nie był to formalnie program QE. Ostatnio jednak zaprzestał operacji sterylizacyjnych, choć nadal ma w portfelu obligacje skarbowe za ok. 160 mld euro. Zdaniem części ekonomistów to oznacza, że jednak QE przeprowadził. A ponieważ EBC skupował obligacje państw, które miały problemy z ich sprzedażą na rynkach, może to wyglądać na złamanie art. 123 traktatu o funkcjonowaniu UE, który zakazuje mu (i innym bankom centralnym UE) udzielania pożyczek rządom i innym instytucjom publicznym. Ten sam zarzut pojawił się pod adresem ogłoszonego latem 2012 r. programu OMT, w ramach którego EBC dopuścił skup na rynku obligacji państw, które o to poproszą i poddadzą się kuracji oszczędnościowej (dotąd żaden kraj z OMT nie korzystał).

Przedstawiciele EBC argumentują, że jego transakcje na rynku obligacji nie są finansowaniem rządów. Mogą bowiem być wykorzystywane tylko w sytuacjach, w których  rządy są wypłacalne, ale tracą dostęp do rynku finansowego w związku z kryzysem płynnościowym. W takich warunkach skup obligacji obniżający ich rentowność naprawia tzw. mechanizmy transmisji polityki pieniężnej: przywraca rynkowe stopy procentowe (koszt kredytu w gospodarce) do oficjalnych stóp EBC.

W Polsce skup obligacji skarbowych w nadzwyczajnych okolicznościach, jak w USA i strefie euro, też mógłby być uzasadniony. Ale wystąpienie takich okoliczności (kryzysu płynnościowego w sektorze bankowym lub utraty przez rząd dostępu do rynku kapitałowego wskutek utraty zaufania inwestorów, nieuzasadnionego rzeczywistą kondycją budżetu) jest mało prawdopodobny. Dodatkowo, aby takie operacje mogły przywrócić zaufanie inwestorów do polskich obligacji, bank centralny musiałby mieć nieposzlakowaną reputację. Tymczasem nie jest jasne, czy NBP jest instytucją aż tak wiarygodną jak EBC czy Fed.

Banki centralne w dojrzałych gospodarkach, od USA przez Wielką Brytanię i strefę euro po Japonię, mają zakaz „monetyzowania" deficytu budżetowego, czyli pożyczania rządowi dodrukowanych pieniędzy. Taka praktyka uchodzi za przepis na wysoką inflację. Mimo to w ostatnich latach banki centralne tych krajów skupowały obligacje skarbowe w ramach tzw. ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). Pomysły, które omawiali latem 2013 r. podczas ujawnionej rozmowy prezes NBP oraz szef MSW, zdaniem części komentatorów mogły dotyczyć podobnych mechanizmów. Co nie znaczy, że nie są kontrowersyjne i że nie mogą być nadużywane w interesie rządu.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację