Co z afery taśmowej wynika dla polskiego biznesu?
Uważam, że ta afera bezlitośnie obnażyła słabość naszego państwa. Pracodawcy RP niejednokrotnie w przeszłości zwracali na to uwagę; niestety proponowane przez nas programy naprawcze decydenci z reguły zbywali milczeniem. Najbardziej jednak przeraża nas stosunek części przedstawicieli administracji publicznej do biznesu – administracji, której wręcz obowiązkiem jest wspieranie przedsiębiorczości.
Co według Pana było takie złe w rozmowie Bartłomieja Sienkiewicza i Marka Belki?
To, że ze słów ministra przebija niechęć – czy wręcz wrogość – do pracodawców, uosobiona wobec jednego z nich. Jestem tym zszokowany, bowiem – przy całej nieufności do klasy rządzącej – do głowy by mi nie przyszło, że można wprost mówić o wykorzystaniu CBŚ i UKS jako „pożytecznego narzędzia do naszych gier z tłustymi misiami". To oczywiste, że nieuczciwi przedsiębiorcy muszą ponieść karę. Ale intencje ministra, nie mają nic wspólnego z dążeniem do sprawiedliwego karania osób, które na to zasługują.
Pana zdaniem ta wrogość słyszana na taśmach to część szerszego zjawiska czy incydent?