Gospodarcze skutki katastrofy MH17

Wobec rosnącej niestabilności gospodarczej w Europie? i USA oraz stagnacji w Rosji, straciliśmy nie tylko samolot, ?ale być może też szansę na szybkie wyjście z recesji – pisze prezes Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych (CASE).

Publikacja: 28.07.2014 08:26

Red

Zestrzelenie 17 lipca samolotu linii Malaysia Airlines (lot MH17) na wschodzie Ukrainy przez rosyjskie rakiety ziemia–powietrze było punktem zwrotnym narastającego konfliktu na linii Rosja–Ukraina, napędzanego przez niezbyt subtelnie prowadzoną ingerencję Rosjan w sprawy sąsiada.

Warto zauważyć, że ten dokonany na peryferiach Europy akt barbarzyństwa może mieć poważne reperkusje gospodarcze, dotykające nie tylko Donieckiego Zagłębia Węglowego, ale również całego świata.

Cios we wzrost

W dobie narastającej niestabilności gospodarczej w Europie i USA oraz postępującej stagnacji gospodarczej w Rosji, atak oznacza, że straciliśmy nie tylko samolot, ale być może także szansę na szybkie wyjście z recesji.

W pierwszej kolejności konsekwencje katastrofy odczuje oczywiście przemysł lotniczy – i tak boleśnie doświadczający efektów spowolnienia wzrostu gospodarczego w krajach rozwiniętych w ciągu ostatnich sześciu lat. Międzynarodowe Stowarzyszenie Transportu Lotniczego (IATA) obniżyło prognozy zysków branży jeszcze przed ubiegłotygodniową katastrofą. Przed zaginięciem w marcu w Azji Południowo-Wschodniej innego samolotu Malaysia Airlines strata operacyjna tych linii za rok 2013 sięgała 370 mln dol.

Taka strata boli zresztą nie tylko finansowo. W tym sektorze gospodarki sukces zależy w dużej mierze od renomy i reputacji przewoźnika, a utrata zaufania klientów w związku z dwoma poważnymi katastrofami z rzędu może Malaysia Airlines bardzo zaszkodzić. Na dowód wystarczy przytoczyć straty American Airlines i United Airlines po tragedii z 11 września 2011 r. – samoloty obu firm zostały wówczas uprowadzone, obie też odnotowały w konsekwencji poważne straty (odpowiednio 39 proc. i 42 proc.).

W trudnym położeniu znalazł się jednak nie tylko przemysł lotniczy. Nawet zanim wystrzelono rosyjski pocisk, rosyjska gospodarka leciała w dół – na jej korzyść nie działały przewidywania nadchodzącej recesji ani awanturnictwo Moskwy na Ukrainie.

Prognozy wzrostu były nieustannie obniżane; zgodnie z naszymi wewnętrznymi przewidywaniami rosyjska gospodarka skurczy się w tym roku o 0,8 proc. Jakby nagły spadek inwestycji prywatnych i zmniejszenie wydatków konsumentów nie były wystarczającymi problemami, pojawiła się też kwestia olbrzymich obciążeń fiskalnych związanych z administrowaniem Krymem, jednym z najbiedniejszych regionów Ukrainy.

Gwoździem do trumny może się natomiast okazać perspektywa dalszych sankcji i izolacji ekonomicznej – Rosjanie mogą się upierać, że nie mają one większego znaczenia, bo Rosja zacieśnia współpracę w ramach grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Afryka Południowa – przyp. tłum.) i krajami Unii Eurazjatyckiej, ale bez wątpienia uginająca się pod ciężarem biurokracji gospodarka dotkliwie je odczuje. Jedynym pozytywnym rezultatem fali międzynarodowego oburzenia wokół sprawy MH17 może być zmiana postawy Kremla, który do tej pory kierował się raczej względami politycznymi niż gospodarczymi przy kształtowaniu swojej polityki zagranicznej.

Czy będzie przełom

To, czy taka zmiana nastąpi, nie jest jednak pewne. Względy ekonomiczne, a w szczególności niestabilność gospodarcza, mogą przecież mieć wpływ także na to, w jaki sposób Zachód zareaguje na tragedię. Stany Zjednoczone pod przywództwem Baracka Obamy wykazały jak dotąd niewielką ochotę, żeby naciskać na Rosjan (zapewne zarówno ze względów praktycznych, jak i ze względu na osobowość samego prezydenta).

Kiedy we wrześniu 1983 roku Ronald Reagan w ostrych słowach potępił zestrzelenie przez Sowietów koreańskiego samolotu pasażerskiego lotu KAL007, gospodarka USA była na najlepszej drodze, żeby odrodzić się po czasach marazmu kadencji Jimmy'ego Cartera – miesięcznie tworzono rekordowe 1,11 mln nowych miejsc pracy, a produktywność w II kwartale 1983 r. rosła w (również rekordowym) tempie 9,7 proc.

Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Zła polityka i jeszcze gorsze rządy doprowadziły USA do stagnacji gospodarczej. Według ostatnich danych w I kwartale 2014 roku gospodarka skurczyła się o 2,9 proc.

Jest to najgorszy wynik od czasu Wielkiej Recesji, powstałej w następstwie globalnego kryzysu finansowego. Złe wyniki gospodarcze, połączone ze zmęczeniem ponad dekadą wojny w Iraku i Afganistanie, nie zachęcają Ameryki do wzmożonej aktywności na scenie międzynarodowej.

Oczywiście, wiele mówiło się także o ograniczonej reakcji Francji i Niemiec na poczynania Rosjan na Ukrainie – ograniczonej ze względu na bliskie powiązania obu państw z Kremlem. Rosjanie dostarczają Berlinowi jedną czwartą potrzebnej energii (w tym 38 proc. gazu ziemnego i 35 proc. ropy), Francję zaopatrzają zaś w 25 proc. potrzebnego jej gazu ziemnego.

Sytuacja gospodarcza we Francji jest jeszcze bardziej opłakana niż w USA. Francuska stopa bezrobocia wynosi ponad 10 proc., a prognozy wzrostu na cały 2014 rok nie przekraczają 0,7 proc.

Nie pozostawia to Pałacowi Elizejskiemu zbyt wielkiego pola manewru (nawet gdyby przypadkiem miał dość odwagi politycznej, żeby się Rosji przeciwstawić).

Niemcy nie mogą się co prawda pochwalić zastraszającym tempem rozwoju gospodarki, ale ze stopą wzrostu 1,9 proc. na tle innych krajów europejskich wypadają całkiem przyzwoicie.

Biorąc jednak pod uwagę, że na obronność wydają marne 1,4 proc. PKB, potencjalna eskalacja konfliktu na Wschodzie i jego rozprzestrzenienie się na państwa UE, zwłaszcza kraje bałtyckie lub kraje Południa, oznaczałaby konieczność znaczącego zwiększenia wydatków na zbrojenia – a to z kolei prowadziłoby do drenażu zasobów z gospodarki.

Perspektywy nie są dobre

W epicentrum konfliktu znajduje się oczywiście Ukraina, która nie dość, że pogrążona jest w stanie wojny domowej (w którą silnie zaangażowane są państwa postronne), to jeszcze boryka się z bardzo poważnymi problemami natury gospodarczej. Mimo zachęt ze strony nowego rządu, inwestorzy nie byli do tej pory specjalnie skłonni wydawać pieniędzy na Ukrainie.

Fakt, że rząd nie jest w stanie kontrolować przestrzeni powietrznej nad wschodnią częścią kraju (jak cynicznie, choć nie bez racji, wytykają Rosjanie), tylko potwierdza obawy inwestorów o braku stabilności. Taka sytuacja odbija się z kolei na Polsce, która już zaczyna odczuwać wzrost napływu imigrantów zza wschodniej granicy. Jeżeli sytuacja na Ukrainie zacznie przypominać tę w Syrii, Polskę zaleją uchodźcy, co prawdopodobnie negatywnie wpłynie na jej sytuację gospodarczą (osłabienie złotego w kwietniu i maju tylko potwierdza tę tezę).

Podsumowując, konsekwencje zestrzelenia MH17 na pewna będą niekorzystne. To, czy będą one jednak jedynie kiepskie, czy tragiczne, zależy od zachowania Rosjan i tego, czy przyznają się do winy.

Jeżeli Rosja nadal będzie grać przeciwko Zachodowi – a dotychczasowe zachowanie rosyjskich mediów, rosyjskich popleczników na wschodzie Ukrainy oraz sposób obchodzenia się z wysłannikami OBWE niestety na to wskazują – istnieje duża szansa, że omawiane wydarzenia polityczne spotęgują spowolnienie gospodarcze w Europie i poza nią.

Zwiększone wydatki Europejczyków na obronność, zakłócenia w handlu i kryzys na rynku linii lotniczych nie są najbardziej sprzyjającymi warunkami dla wychodzenia z zapaści gospodarczej. Niestety, biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich miesięcy, nadszedł czas, aby politycy sprawdzili, czy dokładnie zapięli pasy bezpieczeństwa – droga jest mocno wyboista aż po horyzont.

Zestrzelenie 17 lipca samolotu linii Malaysia Airlines (lot MH17) na wschodzie Ukrainy przez rosyjskie rakiety ziemia–powietrze było punktem zwrotnym narastającego konfliktu na linii Rosja–Ukraina, napędzanego przez niezbyt subtelnie prowadzoną ingerencję Rosjan w sprawy sąsiada.

Warto zauważyć, że ten dokonany na peryferiach Europy akt barbarzyństwa może mieć poważne reperkusje gospodarcze, dotykające nie tylko Donieckiego Zagłębia Węglowego, ale również całego świata.

Pozostało 94% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację